Agent Tomek obciąża Kamińskiego i Wąsika. Fala komentarzy
Były agent CBA znany jako "agent Tomek", zdradził kulisy swojej pracy za czasów, gdy jego przełożonymi byli Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. Tomasz Kaczmarek mówi m.in., że dyrektorzy w CBA za swoją pracę byli wówczas nagradzani wizytami w domach publicznych w Wiedniu, co miało być finansowane z pieniędzy podatników. Jego słowa spowodowały wysyp komentarzy w mediach społecznościowych.
"W związku z ujawnieniem przez b. agenta CBA informacji o sprzeniewierzaniu pieniędzy publicznych przez kierownictwo tej służby na opłacanie prostytutek dla funkcjonariuszy CBA, w przyszłym tygodniu Zespół ds. rozliczenia PiS złoży w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury" - napisał Giertych na platformie "X" (dawniej Twitter).
"Nic dodać, nic ująć Agent Tomek: 'Kamińskiemu i Wąsikowi chodziło o to, aby osoby niewygodne dla PiS umoczyć, żeby je zniszczyć, zdyskredytować. Obryzganie błotem w oczach opinii publicznej sprawiało im ogromną satysfakcję'" - pisze z kolei poseł Jacek Karnowski (KO), cytując słowa Kaczmarka.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Z kolei Tomas Trela (Lewica) ocenił, że podobnych doniesień z czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości może pojawiać się więcej. "Do Kamińskiego i Wąsika dołączą inni. Zgnilizna PiS-u jest przeogromna" - napisał.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Rewelacja Tomasz Kaczmarka skomentowała w mediach społecznościowych również mecenas Dorota Brejza, żona posła Krzysztofa Brejzy, który w czasach rządów Prawa i sprawiedliwości być inwigilowany za pomocą systemu Pegasus.
"Wiedeńskie prostytutki w nagrodę za obrzucanie ludzi błotem. Polski podatnik płacił za prostytutki. Mówi Agent Tomek" - napisała Brejza.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Sprawę komentują również dziennikarze. "Przypominam, że Agent Tomasz Kaczmarek to nie jest postać pozytywna. Oczywiście może mówić prawdę, ale nie wpadajmy w przekonanie, że mamy do czynienia z bohaterem. To jest co najwyżej świadek koronny" - napisała Dominika Długosz z "Newsweek'a", nawiązując do udziału Kaczmarka m.in. w akacjach wymierzonych w posłankę Beatę Sawicką.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
O przeszłości agenta Tomka przypomina również Patryk Słowik z WP. "Jeśli ktoś go traktuje jak skruszonego gangusa (bo przecież robił te rzeczy, o których opowiada) - spoko, słusznie. Tylko go nie beatyfikujmy" - napisał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: "Wiele wstrząsów". Były premier wieszczy "czarne lata" dla PiS
Agent Tomek zabrał głos ws. Wąsika i Kamińskiego
- Kamińskiemu i Wąsikowi chodziło o to, aby osoby niewygodne dla PiS umoczyć, żeby je zniszczyć, zdyskredytować - mówił Kaczmarek w programie "Superwizjer" TVN.
Agent Tomek opowiedział też, jak w latach 2006-2009 miały być wydawane pieniądze z "funduszu operacyjnego" CBA.
- Pamiętam taką sytuację, była to kwestia afery hazardowej. Na polecenie Kamińskiego i Wąsika, pojechałem z dwoma dyrektorami zarządu operacyjno-śledczego, którzy także są skazani w aferze gruntowej, do Wiednia. Cel był pozorny. Mieliśmy odnaleźć fabrykę produkującą maszyny do gier losowych. To był tylko pretekst do tego, aby ci panowie zostali wynagrodzeni za swoje wierne działania poprzez spędzenie dwóch dni w domu publicznym. Pobyt w Wiedniu płacony był z pieniędzy polskich podatników. Dostałem polecenie służbowe - relacjonuje Kaczmarek.
Jak zapewnia, jego motywacją obecnie nie jest "zemsta", a jedynie ujawnienie prawdy.
W latach 2006-2009 Kamiński był szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a Wąsik jego zastępcą. To w tym czasie wybuchła afera gruntowa, za którą politycy Prawa i sprawiedliwości zostali skazani prawomocnym wyrokiem. Wtedy też służbę w CBA pełnił Tomasz Kaczmarek, który brał udział m.in. w operacjach dotyczących posłanki Beaty Sawickiej oraz rzekomej willi Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich w Kazimierzu Dolnym.
Źródło: TVN24/Twitter/WP Wiadomości