Agata Kornhauser-Duda bez pensji. Pałac Prezydencki nie jest zainteresowany zmianą przepisów
Pierwsza dama nie dostanie wynagrodzenia w tej kadencji Sejmu. Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", prace nad projektem utknęły w komisji, a Pałac Prezydencki jest niechętny temu pomysłowi.
- Ten punkt nie znalazł się póki co w planie komisji, a do końca kadencji są tylko dwa posiedzenia Sejmu i sporo ustaw na tzw. wczoraj - powiedziała gazecie Urszula Rusecka z PiS, przewodnicząca Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Jej zdaniem, nie ma już szans na uregulowanie statusu pierwszej damy.
O pomyśle pensji dla pierwszej damy jako pierwsza napisała "Rzeczpospolita". Temat powstał, gdy w październiku ubiegłego roku Polski Instytut Głuchych wysłał petycję do premiera Mateusza Morawieckiego. Jej autorem był Daniel Kowalski, dyrektor stowarzyszenia.
Instytut zaapelował do szefa rządu, aby przyznał pensję Agacie Kornhauser-Dudzie. Argumentował, że jest ona "jedną z kobiet najbardziej zapracowanych w kraju", a jej "ogromna aktywność" wymaga porzucenia pracy zawodowej. Stowarzyszenie podkreślało, że żona prezydenta nie jest nawet ubezpieczona, a składki musi odprowadzać jej mąż.
Projekt utknął w komisji
Kancelaria Premiera przekazała petycję do Sejmu, a w grudniu Komisja Petycji zdecydowała, że parlament powinien zająć się tą sprawą. Marszałek Kuchciński wydawał się pozytywnie nastawiony do pomysłu, więc zlecono opracowanie przepisów Biuru Analiz Sejmowych.
- Pensja dla pierwszej damy zostanie załatwiona jeszcze w tej kadencji. Powinniśmy przyjąć odpowiednie rozwiązanie, tak jak ma to miejsce w cywilizowanych krajach - powiedział wówczas "Super Expressowi" Grzegorz Matusiak z PiS, wiceszef sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Projekt powstał, ale nie ma decyzji marszałka, czy dalej go procedować. Pierwsza dama nie jest zainteresowana dostawaniem pensji, są też obawy, jak wyborcy to przyjmą - nieoficjalnie dowiedziała się "Rzeczpospolita".
Miała dostawać 13 tys. zł brutto
- Trudno nam odnosić się do projektu, który nie ujrzał światła dziennego i jest jedynie przedmiotem dyskusji w komisjach - skomentował sprawę rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.
Andrzej Duda w styczniu tego roku krytycznie oceniał projekt przyznania pensji w rozmowie z Wirtualną Polską. - Moja żona nie oczekuje pensji, może sprawować funkcję honorowo, w pełni pro publico bono - powiedział. Dodał jednak, że nie jest sprawiedliwe to, że co miesiąc musi płacić 1,1 tys. zł na składki ZUS pierwszej damy.
To już druga próba przyznania pensji małżonce prezydenta za rządów PiS. Latem 2016 r. wynagrodzenie dla żony prezydenta znalazło się w nowelizacji, która podnosiła pensje prezydenta, ministrów oraz parlamentarzystów. Pierwsza dama miała otrzymywać ok. 13 tys. zł brutto, a byłe małżonki prezydentów - ok. 10 tys. zł. Podwyżki dla polityków spotkały się z ogromną krytyką społeczną, więc projekt wycofano z Sejmu.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl