Afera z pralnią we Wrocławiu. Jest zwrot akcji
Przez kilka dni media w Polsce relacjonowały aferę z Wrocławia związaną z pralnią społeczną. Sprawa znalazła jednak swój finał. Towarzystwo Brata Alberta nie zwróci otrzymanych pralek. Zachowa też proszki.
We Wrocławiu powstała druga pralnia społeczna. Jej sponsorem jest firma Henkel. Oprócz pralek spółka zaopatrzyła nowoczesne urządzenia w zapas proszków. To miejsce ma służyć bezdomnym.
Do pierwszych problemów doszło w trakcie oficjalnego otwarcia. Wtedy pralnię miał poświęcić biskup. Jednak firma się na to nie zgodziła.
Nie obyło się bez reakcji organizacji. Ta postanowiło zwrócić "przekazane środki na wsparcie nowej pralni celem zachowania tożsamości w działaniu stowarzyszenia katolickiego". Dwie strony doszły jednak do porozumienia.
Zobacz też: Jak często powinna testować się osoba niezaszczepiona?
Afera z pralnią we Wrocławiu. Jest finał
Serwis wroclaw.gosc.pl przekazał, że prezes zarządu Henkel Polska Karolina Szmidt napisała list do biskupa, w którym przekazała, że firmie "jest ogromnie przykro, że w wyniku nieporozumienia organizacyjnego (…) ostatecznie nie doszło do udziału Księdza Biskupa w tej uroczystości".
Całe zajście nazwano "przykrą sytuacją". Szmidt miała również napisać, że nie takie intencje miała spółka. Co więcej, prezes dodała także, że ma nadzieję na owocną współpracę w przyszłości.
"Jest nam bardzo przykro z powodu późniejszych kontrowersji co do uzgodnionej między stronami formuły i programu wydarzenia. Tym bardziej, że jesteśmy przekonani, że stało się tak na skutek głębokiego organizacyjnego nieporozumienia. Nadrzędną wartością dla firmy Henkel jest dobro podopiecznych Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta, dlatego chcemy kontynuować nasze zaangażowanie w ten projekt" - przekazano w oświadczeniu firmy.
W związku z tym Towarzystwo Brata Alberta nie będzie zwracać pralek i proszków. Wrocławska "Wyborcza" dodała, że poświęcenie nowej pralni ma się odbyć w najbliższym możliwym terminie.
Źródło: wroclaw.gosc.pl, Wrocławska "Wyborcza"