Afera z Pegasusem. Gen. Różański: przyzwyczailiśmy się już do kłamstw
MON powołuje pełnomocnika ds. zintegrowanego systemu łączności i informatyki. Czy ten urząd jest nam potrzebny? - Jestem zwolennikiem prostej tezy - niech każdy robi swoje. Jeśli minister powołuje swojego pełnomocnika, to ja bym zadał pytanie: co robią wiceministrowie, co robią dyrektorzy departamentów. Przecież jest też departament, który jest odpowiedzialny za kwestie informacyjne, mamy oficera, który odpowiada za utworzenie wojsk cybernetycznych. Powoływanie kolejnej osoby to jest uciekanie od odpowiedzialności - stwierdził w programie "Newsroom" w WP gen. Mirosław Różański. - Wymiar bezpieczeństwa i w ogóle cyberprzestrzeni jest niezwykle ważny i nabiera coraz większego znaczenia. Przez powołanie kolejnej instytucji i kolejnego pełnomocnika tego problemu nie rozwiążemy. Do tego powinien być wytypowany jeden z wiceministrów - dodał. Pytany o to, czy premier Mateusz Morawiecki mógł nie wiedzieć o tym, że polskie służby mają system Pegasus, ponieważ początkowo twierdził, że doniesienia o nim to "fake newsy", odparł, że "najgorsze jest to, że przyzwyczailiśmy się już do kłamstw". - Wiceminister Skurkiewicz też twierdził, że takiego systemu nie mamy. Dwa dni później premier Kaczyński ogłosił, że taki system jest. Minister Skurkiewicz nikogo publicznie nie przeprosił za swoje kłamstwo. W stosunku do premiera nieraz były takie sytuacje, które kończyły się nawet wyrokami sądów, które kazały prostować przekaz premiera. Myślę, że wysoko niepokojące jest to, że akceptujemy to, że politycy nie mówią prawdy. W normalnym układzie w stosunku do takich osób byłyby wnioski o dymisję albo o sprostowanie. A tu mamy do czynienia z sytuacją, że nie do końca wiemy, kiedy premier mówi prawdę, a kiedy mówi to, co akurat przygotowali mu ludzie od PR - dodał gen. Mirosław Różański.