Afera z "głosowaniem na dwie ręce". Nie będzie prokuratorskiego śledztwa ws. prowadzenia obrad przez marszałka Sejmu
• Zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie złożyła PO
• PO uważa, że nie dopełnił on obowiązków i działał na szkodę interesu publicznego
• Sprawa dot. oddania głosu przez Małgorzatę Zwiercan za Kornela Morawieckiego
Nie będzie śledztwa w sprawie prowadzenia obrad Sejmu przez marszałka Kuchcińskiego po słynnym "głosowaniu na dwie ręce" - dowiedziało się Radio ZET. Zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie złożyła Platforma Obywatelska. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa.
W doniesieniu na marszałka Kuchcińskiego napisano, że nie dopełnił swoich obowiązków i działał na szkodę interesu publicznego. Posłanka Małgorzata Zwiercan oddała głos za nieobecnego na sali Kornela Morawieckiego.
Jest śledztwo ws. głosowania w Sejmie na "dwie ręce"
Warszawska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie głosowania na "dwie ręce" w Sejmie, gdy Małgorzata Zwiercan z Kukiz'15 zagłosowała za kolegę z klubu Kornela Morawieckiego.
Jak powiedział we prok. Michał Dziekański z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, śledztwo wszczęto w poniedziałek. Jego podstawą jest art. 271 par. 1 Kodeksu karnego stanowiący, że funkcjonariusz publiczny uprawniony do wystawienia dokumentu, który poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Prokurator zapowiedział, że w śledztwie będą przesłuchiwani świadkowie; będzie też przeprowadzony dowód z nagrań wideo z obrad Sejmu.
Zarazem Dziekański dodał, że odmówiono wszczęcia śledztwa z zawiadomienia PO co do domniemanego niedopełnienia obowiązków przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, poprzez odmowę reasumpcji głosowania w całej sprawie. Prokurator dodał, że decyzja ta jest prawomocna.
14 kwietnia Sejm wybrał Zbigniewa Jędrzejewskiego na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Podczas wyboru kandydata PiS posłanka Kukiz'15 zagłosowała za swojego klubowego kolegę. Po tym Zwiercan została wykluczona z klubu Kukiz'15, a Morawiecki sam z niego wystąpił.
Posłanka mówiła, że żałuje tego, co zrobiła. "Popełniłam błąd, nie wiedziałem, że to jest niezgodne z prawem" - powiedziała. Morawiecki przyznał, że sam poprosił posłankę o takie głosowanie, ale potem się z tego wycofał. - Nie to, że ja ją prosiłem, to nie było też tak do końca, ona zagłosowała impulsywnie, w pewnym afekcie - powiedział.
W 2010 r. stołeczny sąd warunkowo umorzył postępowanie karne wobec dwóch b. posłów SLD Jana Chaładaja i Stanisława Jarmolińskiego, którzy w 2003 r. głosowali za nieobecnych kolegów. Według sądu przekroczyli oni swe uprawnienia, gdyż każdy poseł dysponuje tylko jednym głosem. Sąd orzekł, że mają zapłacić po pięć tys. zł na cel społeczny. Gdy cała sprawa wyszła na jaw, głosowania powtórzono.