Afera wokół prokuratorów. "Delegacjoza to była za czasów PO"

Nagłe delegacje prokuratorów do odległych jednostek wywołały opór. Minister Michał Wójcik przekonuje jednak, że to standardowe rozwiązanie i nie należy się w nim doszukiwać szykan wobec osób niesprzyjających władzy. - Czy przynależenie do stowarzyszenia to przymiot, który ma chronić człowieka? - pyta polityk.

Prokuratorzy niesprzyjający władzy zostali przeniesieni. Michał Wójcik twierdzi, że delegacje nie zależą do ich poglądów
Prokuratorzy niesprzyjający władzy zostali przeniesieni. Michał Wójcik twierdzi, że delegacje nie zależą do ich poglądów
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Magdalena Nałęcz-Marczyk

Prokurator krajowy Bogdan Święczkowski zatwierdził delegacje czworga prokuratorów należących do Lex Super Omnia do jednostek oddalonych o nawet kilkaset kilometrów. Stowarzyszenie krytykowało reformę wymiaru sprawiedliwości przeprowadzaną przez PiS.

- Delegowanie to rozwiązanie, które funkcjonuje w Polsce od wielu, wielu lat - podkreślił w środę w rozmowie z TVN24 minister w Kancelarii Premiera Michał Wójcik. I dodał, że "takie zjawisko, jak delegacjoza, to było za czasów prokuratora PO Andrzeja Seremeta". - I wtedy nikt się tym nie interesował - uznał polityk.

Wójcik zaznaczył, że "często prokuratorzy traktują delegację jako awans”. - Nie ma znaczenia, czy ktoś należy do takiego czy innego stowarzyszenia - dodał.

Polityk odniósł się również do kontrowersji wokół wpisania prokuratorów na listę osób, które zostaną zaszczepione w pierwszej grupie. - Oni dbają o bezpieczeństwo państwa. Są na pierwszej linii w walce o nasze bezpieczeństwo - podkreślił minister Michał Wójcik.

I przypomniał, że prokuratorzy "uczestniczą w oględzinach i prowadzą czynności procesowe”, które wymagają osobistego kontaktu z innymi ludźmi.

Źródło: TVN24

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (174)