Afera wokół Łukasza Mejzy. Budka zadał pytanie Kaczyńskiemu
Wirtualna Polska opublikowała relacje kolejnych rodziców, których na kontrowersyjną terapię chcieli namówić ludzie z firmy obecnego wiceministra sportu Łukasza Mejzy. Tymczasem szef resortu Kamil Bortniczuk ocenił, że "nie możemy mówić w żadnym wypadku o złamaniu prawa", tylko o odpowiedzialności moralnej. Sprawę komentował w programie "Tłit" Wirtualnej Polski szef klubu Koalicji Obywatelskiej Borys Budka. - Pan Mejza powinien dawno zostać odwołany. To jest w rękach premiera. Opozycja nie ma możliwości odwołania wiceministra. Nie można złożyć wobec niego wotum nieufności, nad czym ubolewam, bo dawno byśmy to zrobili - oznajmił. - Ten człowiek próbował żerować na krzywdzie innych. Nie wiem, czy złamał prawo, czy nie. Wiem jedno - złamał elementarne zasady przyzwoitości. Nie może być tak, że ktoś próbuje zarobić na krzywdzie dzieci, na krzywdzie ludzi nieuleczalnie chorych - podkreślił. - Okazuje się, że pan Bortniczuk, który również, jeśli chodzi o przymioty moralne, jest na podobnym poziomie, nie widzi w tym nic zdrożnego. To są ludzie, którzy weszli do polityki na zdradzie - dodał. Budka podkreślił, że oprócz odpowiedzialności karnej, jest też odpowiedzialność polityczna. - Jarosław Kaczyński bierze dziś odpowiedzialność za Mejzę. Jedno słowo Kaczyńskiego i Mejzy nie ma w tym rządzie. Dzisiaj należy zadawać pytanie Kaczyńskiemu, czy wiedział o przeszłości Mejzy i dlatego wziął go do rządu, żeby mieć haki na niego, co dyskwalifikuje go jako człowieka, czy nie miał o tym pojęcia, co dyskwalifikuje go jako wicepremiera ds. bezpieczeństwa - stwierdził szef klubu KO.