Pierwsze takie posiedzenie. "Skala afery jest o wiele większa"
We wtorek po godz. 10 rozpoczęła prace sejmowa komisja śledcza ds. afery wizowej. Politycy większości sejmowej chcą przesłuchać m.in. byłe kierownictwo Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Z kolei PiS chciałoby, żeby przed komisją stanął obecny szef MSZ Radosław Sikorski, który sprawował urząd także w poprzednim rządzie Donalda Tuska.
Przewodniczący komisji Michał Szczerba podał, że na posiedzeniu zostanie ustalona liczba stałych doradców, przedstawiony zostanie plan pracy, rozpatrzone zostaną wnioski dowodowe oraz zostaną powołani biegli.
- Prace tej komisji mają wymiar w wielu aspektach. Przede wszystkim jest to wymiar kryminalny, korupcyjny i przestępczy. Będziemy mieli do czynienia z równoległą pracą prokuratury i służb specjalnych - mówił Szczerba.
- Naszym celem jest ewentualne wykazanie, że państwo w różnych swoich aspektach pracy MSZ, pracy konsuli, pracy służb specjalnych i ministra spraw wewnętrznych po prostu nie zadziałało na czas. Te działania doprowadziły do gigantycznej katastrofy. Po raz pierwszy od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej i strefy Schengen na zachodnich granicach pojawiły się kontrole - mówił.
- To nie weryfikacja obcokrajowca decydowała o tym, czy otrzyma wizę wjazdową na teren Polski i Unii Europejskiej, a jak się okazało, też całego świata, tylko łapówka - mówił. - Skala tej afery, o której słyszeliśmy w kampanii wyborczej, jest o wiele, wiele większa niż ta, o której mówiono - zaznaczył Szczerba.
Komisja utworzona w grudniu
Sejm w grudniu zdecydował o utworzeniu komisji śledczej do zbadania tzw. afery wizowej.
"Komisja śledcza powinna zbadać legalność, prawidłowość oraz celowość, a także wystąpienie nadużyć, zaniedbań i zaniechań w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w okresie od dnia 12 listopada 2019 r. do dnia 20 listopada 2023 r." - zapisano w uzasadnieniu uchwały o powołaniu komisji.
Koalicja Obywatelska chce, by przed komisją pojawiło się byłe kierownictwo MSZ, w tym były minister Zbigniew Rau. PiS chce z kolei wezwać Radosława Sikorskiego, by porównać, jakie mechanizmy wizowe funkcjonowały przed rządami PiS.
Afera wizowa
Afera stała się znana po tym, jak "Gazeta Wyborcza" opublikowała artykuł dotyczący okoliczności sierpniowej dymisji ówczesnego wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka.
Wawrzyk był odpowiedzialny za sprawy konsularne i wizowe. I to on miał być autorem rozporządzenia o ułatwieniach dla pracowników zagranicznych.
Prokuratura Krajowa poinformowała, że śledztwo, które prowadzi wraz z CBA, dotyczy nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w ciągu półtora roku. Zaznaczyła przy tym, że zatwierdzona została mniej niż połowa tych wniosków. Badane nieprawidłowości dotyczą polskich placówek dyplomatycznych w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze.
Jak ujawnił dziennikarz WP Patryk Słowik, powołując się na nieoficjalne źródła, kierownictwo MSZ musiało od dawna wiedzieć o wizowej korupcji. Z kolei Onet podał, że Wawrzyk miał pomagać swoim współpracownikom stworzyć nielegalny kanał przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do Stanów Zjednoczonych.
W związku z nieprawidłowościami, do których miało dochodzić w resorcie spraw zagranicznych, Centralne Biuro Śledcze, Prokuratura Krajowa oraz Centralne Biuro Antykorupcyjne rozpoczęły śledztwa.
Czytaj więcej: