Afera w służbie zdrowia: 26 osób podejrzanych
26 osobom, związanym z aferą w służbie
zdrowia, postawiono zarzuty o charakterze korupcyjnym. Wśród nich
jest ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala w
Radomiu. Osiem osób zostało aresztowanych.
10.04.2007 | aktual.: 10.04.2007 19:18
Według "Wprost", radomska policja i prokuratura badają nieprawidłowości w służbie zdrowia, m.in. umieszczanie za łapówkę produktów na listach leków refundowanych, "ustawianie" przetargów, wypłacanie pieniędzy na podstawie fikcyjnych umów o dzieło. Tygodnik pisze, że w nielegalnym procederze podejrzanych jest 300 osób, a brali w nim udział wysocy rangą urzędnicy NFZ i Ministerstwa Zdrowia.
Resort rozważa skierowanie do sądu pozwu przeciwko "Wprost" za podanie informacji, iż w sprawę korupcji w służbie zdrowia mogą być zamieszani wysocy rangą urzędnicy MZ. Minister Zbigniew Religa zapewnił, że sprawa nie dotyczy urzędników jego resortu.
Postępowanie w sprawie afery wszczęto we wrześniu 2006 r., a pierwsze zarzuty zostały postawione w listopadzie._ Sprawa ma charakter rozwojowy i dotyczy nie tylko szpitala w Radomiu, lecz całego kraju; nie ma związku z Ministerstwem Zdrowia i jego urzędnikami_ - poinformował prokurator apelacyjny w Lublinie Robert Bednarczyk. Dodał, że zarzut przyjęcia korzyści majątkowej postawiono radomskiemu ordynatorowi, 25 innym osobom zarzut wręczania łapówki.
W ramach śledztwa, prowadzonego dotąd przez mazowiecką komendę wojewódzką policji w Radomiu pod nadzorem tamtejszej prokuratury, wyodrębniono kilkanaście wątków. Za najważniejszy uznano korumpowanie środowiska medycznego przez przedstawicieli jednej z firm farmaceutycznych. Za "mało prawdopodobną" wiceprokurator generalny Jerzy Engelking uznał uzyskaną w śledztwie informację o możliwości wpływania na tworzenie listy leków refundowanych przez urzędników resortu zdrowia.
Prok. Bednarczyk poinformował, że z powodu przecieku do mediów od wtorku śledztwo przejęła Prokuratura Okręgowa w Radomiu, która podlega prokuraturze apelacyjnej w Lublinie.
W związku ze sprawą kierownictwo MZ spotkało się z resortowym zespołem antykorupcyjnym, który ma przygotować zbiór wszystkich obowiązujących procedur chroniących przed korupcją. Według wiceministra Bolesława Piechy, zapewniają one szczelność systemu, nie wiadomo jednak, czy "nadążają one za życiem".
Piecha wyjaśnił, że na każdym etapie wpisywania leków na listy refundacyjne pracuje wiele osób, a zasady są bardzo przejrzyste; następnie projekt listy jest kierowany do kilkudziesięciu podmiotów, które mogą zgłosić do niego swoje uwagi. Każdy członek zespołu oceniającego musi prowadzić rejestr korzyści.
W opinii szefowej sejmowej Komisji Zdrowia Ewy Kopacz (PO), minister Religa nie panuje nad sytuacją w służbie zdrowia. Jak mówiła Kopacz w Radomiu, afery nie byłoby, gdyby resort zdrowia nie zaniechał wydania niektórych rozporządzeń, a Sejm uchwaliłby np. przygotowaną przez Platformę Obywatelską ustawę o prawach pacjenta.
Religa powiedział, że z przykrością słuchał wystąpienia Kopacz, bo "nie było tam słowa prawdy". Dziś mam uczucie, że wszyscy robimy coś, by siebie nawzajem zniszczyć - oświadczył. Jego zdaniem, od wielu lat nie było w Polsce zespołu resortowego, który "z taką zaciętością (jak obecny) przystąpiłby do walki z korupcją".