Afera w PGZ. Zatrzymana urzędniczka jest dyrektorem w państwowej spółce
Była urzędniczka MON - Agnieszka M., zatrzymana przez CBA razem z zaufanym człowiekiem Antoniego Macierewicza - Bartłomiejem M. nadal pracuje na dyrektorskim stanowisku w państwowej instytucji. I nadal pobiera dyrektorską pensję. Według śledczych, grozi jej do 10 lat pozbawienia wolności.
Chodzi o głośną sprawę niegospodarności w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Na początku ubiegłego tygodnia CBA zatrzymało Bartłomieja M., byłego rzecznika Antoniego Macierewicza, byłego posła PiS Mariusza Antoniego K., byłego członka zarządu spółki PGZ Radosława O, dwóch byłych dyrektorów PGZ oraz byłego pracownika Ministerstwa Obrony Narodowej – Agnieszkę M.
Działała razem z Bartłomiejem M.
- Postawiliśmy jej dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy działania wspólnie i w porozumieniu z Bartłomiejem M. Chodzi o przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego i działanie na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej, w związku z zawartą przez tę spółkę umową szkoleniową. Szkoda wyrządzona tymi działaniami szacowana jest na 491 tys. zł. Drugi zarzut dotyczy przekroczenia uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego w związku z organizacją wystawy pod patronatem Ministerstwa Obrony Narodowej. Wystawa się nie odbyła. W sprawie Agnieszki M. nie było wniosku o tymczasowe aresztowanie. Prokurator zadecydował, że wystarczającymi środkami będzie dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju oraz poręczenie majątkowe w wysokości 100 tysięcy złotych. Kwota poręczenia została wpłacona. Za przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej grozi jej do 10 lat pozbawienia wolności – mówi WP rzecznik prokuratury w Tarnobrzegu Andrzej Dubiel.
Agnieszka M. to była urzędniczka departamentu edukacji, kultury i dziedzictwa w Ministerstwie Obrony Narodowej. W resorcie zajmowała się m.in. organizacją wystaw. Z wykształcenia jest prawnikiem. W 2014 roku z list Prawa i Sprawiedliwości bez powodzenia kandydowała do rady powiatu kaliskiego. Rok później z list PiS próbowała dostać się do Sejmu. Również bezskutecznie.
Dyrektor od audytu i kontroli
Tymczasem, jak ustaliła WP, od 1 maja 2018 roku pracuje na dyrektorskim stanowisku w Państwowym Gospodarstwie Wodnym "Wody Polskie”, które powstało na bazie Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej. Jest tam dyrektorem Departamentu Kontroli i Audytu Wewnętrznego. – Do jej obowiązków należy koordynacja i kierowanie pracy departamentu w zakresie spraw dotyczących kontroli zewnętrznych oraz prowadzenia planowych kontroli wewnętrznych i realizacji zadań audytowych. Dyrektorzy w PGW "Wody Polskie" zarabiają miesięcznie w przedziale od 8,5 tys. do 11 tys. zł brutto miesięcznie – informuje WP Daniel Kociołek, szef Wydziału Komunikacji Społecznej PGW "Wody Polskie".
Po postawieniu zarzutów Agnieszka M. nadal pracuje na dyrektorskim stanowisku. Według urzędników PGW ma to się za niedługo zmienić.
- Kierownictwo przyjęło z zaskoczeniem informacje dotyczące pani dyrektor. Podczas pełnienia obowiązków w PGW "Wody Polskie" nie było żadnych zastrzeżeń do jej pracy. Sprawę znamy z doniesień medialnych. Liczymy na szybkie wyjaśnienie przez uprawomocnione organy. Obecnie dyrektor jest nieobecna w pracy. Po powrocie, na czas wyjaśnienia sprawy, nie będzie pełniła funkcji dyrektora, co wiąże się ze zmianą wynagrodzenia – dodaje Daniel Kociołek.
O urzędniczce zrobiło się głośno po incydencie, do którego doszło podczas obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej naWesterplatte w 2017 roku. W trakcie Apelu Poległych do mównicy nie został dopuszczony harcmistrz Artur Lemański. Zamiast niego został wysłany oficer Marynarki Wojennej. Harcmistrza powstrzymał nie kto inny jak właśnie Agnieszka M.
Fikcyjne szkolenia
Przypomnijmy, że w aferze Polskiej Grupy Zbrojeniowej cztery osoby: były rzecznik MON Bartłomiej M., członek zarządu PGZ Radosław O., b. dyrektor marketingu PGZ Robert K. oraz były dyrektor wykonawczy tej firmy Robert Sz. trafiły na trzy miesiące do aresztu.
Śledztwo w tej sprawie prowadzone jest od grudnia 2017 roku. Śledczy wpadli wówczas na trop fikcyjnych szkoleń, które sfinansowała Polska Grupa Zbrojeniowa. Według CBA, PGZ straciła na tym ok. 3,2 mln zł. Chodzi m.in. o koncert “Głos Wolności”, który w 2016 roku odbył się w Warszawie i wystawę poświęconą 40-leciu KOR-u w Kielcach. Oba wydarzenia sfinansowała Polska Grupa Zbrojeniowa.
Zdaniem prokuratury, to właśnie Agnieszka M. oraz były rzecznik Antoniego Macierewicza Bartłomiej M. odpowiadają za podpisanie umów na fikcyjne szkolenia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl