Afera w ministerstwie sprawiedliwości. Małgorzata Gersdorf komentuje
Małgorzata Gersdorf, pierwsza prezes Sądu Najwyższego ma być jedną z ofiar zorganizowanego hejtu na sędziów krytykujących reformy w wymiarze sprawiedliwości. - Ta cała sytuacja jest przerażająca. Winni powinni ponieść zasłużoną karę - oceniła.
- Hejt na mnie był, ale nie przypuszczałam, że to zmasowana akcja - przyznała dziennikarzom pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf. W ten sposób odniosła się do afery w Ministerstwie Sprawiedliwości. Pracownicy resortu mieli "szczuć" na sędziów.
Gersdorf powiedziała, że kiedy sędziowie zgłaszali jej, że mają problem z hejtem, ona ich uspokajała. Mówiła, że nie należy się przejmować. Sama nie czytała gróźb pod swoim adresem. Cięła korespondencję i wyrzucała. - Bo bym się psychicznie załamała - tłumaczyła.
Teraz, kiedy na jaw wyszła afera w resorcie, pierwsza prezes SN mówi: - Ta cała sytuacja, że pracownicy ministerstwa napadają na sędziów, jest przerażająca. Tak nie może być w państwie prawa.
Dodała, że "winni powinni ponieść zasłużoną karę".
Pytanie o odpowiedzialność ministra
Czy dymisje pracowników resortu wystarczą? Gersdorf zapytana o to, czy szef ministerstwa powinien odejść, odpowiedziała twierdząco. - Od dawna bym tego oczekiwała - stwierdziła. Przypomniała, ze Zbigniew Ziobro sam domagał się dymisji poprzedniego ministra sprawiedliwości.
Jej zdaniem Ziobro powinien ustąpić ze stanowiska już po aferze z samobójstwami w więzieniach. Pierwsza prezes SN nie wierzy też, że minister nie wiedział o działaniach hejterskich w swoim ministerstwie. - Myślę, że Ziobro jest tak sprawnym zarządzającym, że wszystko wie o resorcie - podkreśliła.
- Nie wyobrażam sobie tego. To byłoby rozdwojenie jaźni - tak z kolei odniosła się do tego, że Ziobro mógłby decydować o śledztwie ws. Łukasz Piebiaka, bohatera afery.
Źródło: tvn24.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl