Afera sędziowska w Sejmie. Milioner ściga posła
Jeden z najbogatszych Polaków żąda od Sejmu uchylenia immunitetu wiceministra funduszy europejskich i posła Zjednoczonej Prawicy Jacka Żalka. Powodem są wypowiedzi polityka dotyczące tzw. afery sędziowskiej. Chodzi o wyrok dotyczący milionera Józefa Wojciechowskiego, w którym skopiowano kilkanaście stron z innego orzeczenia.
- Nie wyobrażam sobie, by posłowie zgodzili się na uchylenie mojego immunitetu - mówi Wirtualnej Polsce Jacek Żalek. - Przecież to jawna próba zastraszenia i kneblowania! Jeśli coś w tej sprawie wymaga uwagi Sejmu, to na pewno nie moje wypowiedzi, tylko sama afera sędziowska. Bardzo chętnie dowiem się, jak doszło do tak niezwykłego zbiegu okoliczności w sprawie pana Wojciechowskiego. Sąd wydał orzeczenie wykraczające poza żądania zawarte w pozwie, wykryto kilkanaście stron skopiowanego uzasadnienia wyroku, doszło do awarii sprzętu do nagrywania podczas kluczowych rozpraw, powtarzały się wielomiesięczne opóźnienia przy sporządzaniu uzasadnień. A pan Wojciechowski, według oficjalnych relacji świadków cytowanych przez prasę, zapowiadał swoim przeciwnikom biznesowym, że "z nim w sądzie nikt nie wygra".
Prokuratura bada plagiat wyroku
O co chodzi? W sprawie Józefa Wojciechowskiego, twórcy firmy deweloperskiej J.W. Construction, kilka lat temu zapadły dwa niemal jednobrzmiące wyroki. Powtarzały się w nich nawet błędy interpunkcyjne i literówka. Oba wyroki były o tyle newralgiczne, że miały rozstrzygnąć biznesowy spór, którego stawką jest budowa biurowca na atrakcyjnej działce w centrum Wrocławia. W obu sprawach orzeczono na korzyść J.W. Construction. Ogłoszenie obu wyroków rzeczywiście się nie nagrało, co w ubiegłym roku ujawniła Wirtualna Polska.
Okoliczności wyroku w sprawie milionera od kilkunastu miesięcy bada prokuratura. Śledczy wyjaśniają, jak to możliwe, że w dwóch warszawskich sądach – teoretycznie niezależnie od siebie - zapadły wyroki z niemal identycznymi uzasadnieniami, mimo że przedmiot obu postępowań był odmienny. Postępowanie od początku wzbudzało zainteresowanie polityków, w jego sprawie interweniowali w Ministerstwie Sprawiedliwości m.in. senator Lidia Staroń i poseł Jacek Żalek. Na wniosek tego ostatniego śledztwo zostało objęte nadzorem Prokuratury Krajowej.
"Poseł nadużywa wolności słowa". Deweloper sięga po Kodeks karny
Rok temu Józefem Wojciechowskim zainteresował się tygodnik "Sieci". To właśnie tam w artykule padła wypowiedź, w związku z którą Wojciechowski żąda dziś uchylenia immunitetu posła Żalka i za którą chce go pozwać do sądu.
Chodzi o cytat: "Wszystko wskazuje na to, że znaleźli się sędziowie świadomie uczestniczący w przestępstwie wyłudzania pieniędzy od przedsiębiorców, którzy wchodzili w interesy z Wojciechowskim, a wychodzili z nich pozbawieni majątku". Jak można przypuszczać, poseł miał na myśli śląskiego przedsiębiorcę Eugeniusza Jasikowskiego. To na działce kontrolowanej przez jego spółkę J.W. chciało postawić biurowiec. Budynek jednak nigdy nie powstał, bo deweloper nagle się wycofał, zarzucając partnerowi niespełnienie warunków umowy. Sprawa ostatecznie trafiła do sądu - Jasikowski wystąpił przeciw Wojciechowskiemu, a Wojciechowski przeciw Jasikowskiemu.
Jasikowski odrzucił zarzuty i zażądał zapłaty reszty ceny za działkę nabytą przez J.W., z kolei Wojciechowski domagał się od Jasikowskiego odkupienia gruntu i zwrotu wpłaconych pieniędzy. W obu procesach sędziowie stanęli po stronie milionera.
Po jednym z nich Jasikowski mówił: - Czuję się okradziony w majestacie prawa. Wyrok jest dla mnie kuriozalny, bo J.W. zachowało i działkę wartą co najmniej 19 mln zł, i pieniądze. Zjedli ciastko i mają ciastko. Jaką motywacją kierował się sąd, nie mam pojęcia.
J.W.Construction było odmiennego zdania. "Nieprawdziwe są twierdzenia, jakoby wyrok był kuriozalny czy wydany na skutek nierzetelnego postępowania” - odpierała zarzuty firma Wojciechowskiego w specjalnym oświadczeniu.
Wojciechowskiemu nie spodobało się też pismo Żalka do szefa Krajowej Administracji Skarbowej, którego fragment zacytował tygodnik. Poseł przywołał w nim anonimowych świadków, według których deweloper miał złożyć wizytę u prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie Beaty Waś prowadzącej jego proces (to ona zwlekała pięć miesięcy z publikacją uzasadnienia wyroku a rozprawa, na której go ogłaszała, nie nagrała się). Spotkanie - według relacji świadków - miało burzliwy przebieg i mogło służyć wywarciu "presji" na sędzię.
We wniosku o uchylenie immunitetu, który trafił niedawno do marszałek Sejmu, deweloper twierdzi, że to nieprawda i spekuluje, że "zachowanie posła może być częścią celowo inspirowanej nagonki prasowej". W piśmie czytamy też, że Jacek Żalek w poprzednich kadencjach "nadużywał wolności słowa, godząc tym samym w prawnie chronione dobra postronnych obywateli".
Rzeczniczka prasowa Wojciechowskiego, do której zwróciliśmy się z pytaniami, zapowiada, że deweloper zamierza ścigać posła za zniesławienie. Z pisma przedprocesowego otrzymanego przez posła wynika, że Wojciechowski żąda też wpłaty 50 tys. zł na cele charytatywne.
- Sprawa opiera się o art. 212 k.k. i dotyczy wypowiedzi oraz działań pana ministra dotyczących pana Józefa Wojciechowskiego i jego działalności biznesowej - informuje nas Katarzyna Żarska z firmy obsługującej J.W. Construction.
"To oligarcha. Mieszka przy alei Wojciechowskiego"
Co na to Żalek? - To brutalna próba ograniczenia mandatu poselskiego przez oligarchę, który - co ciekawe - mieszka przy alei Wojciechowskiego - denerwuje się poseł. Z wniosku o uchylenie immunitetu, który trafił niedawno do marszałek Sejmu, faktycznie wynika, że milioner mieszka w jednej z podwarszawskich miejscowości przy ulicy noszącej takie nazwisko.
Żalek nie tylko nie zamierza przepraszać za swoje słowa, ale jeszcze krytykuje dewelopera. - Jego imperium biznesowe współtworzyli ludzie wywodzący się z komunistycznych służb specjalnych, a na liście płac spółki kontrolowanej przez Józefa Wojciechowskiego znajdowały się takie postaci, jak były premier i była minister budownictwa z SLD czy senator Platformy. Mam nadzieję, że działalność Józefa Wojciechowskiego jak najszybciej trafi pod lupę instytucji państwa, takich jak chociażby prokuratura, KAS i KNF, do których się zwracałem - mówi WP wiceminister.
- To, że są to sprawy warte uwagi, nie jest moim wymysłem. Przecież to media pisały o rozstrzygnięciach sądowych dotyczących tego oligarchy: "szokujące rozstrzygnięcia", "afera". A skopiowany wyrok to nie pierwszy tego typu przypadek. Gazety donosiły też o zastraszaniu rodziny państwa Michalików z Krynicy, którzy prowadzili działalność w sąsiedztwie hotelu Wojciechowskiego, i wyrokach sądowych dotyczących ich sporu. - opowiada Żalek. To wszystko, o czym mówi, pochodzi z artykułu "Sieci", w którym prześwietlono początki biznesowego imperium Wojciechowskiego, jego współpracę z Józefem Oleksym, Barbarą Blidą i Markiem Rockim. W tekście opisano też historię Czarnego Potoku, luksusowego hotelu w Krynicy Zdroju należącego do J.W. Construction.
Według autorów deweloper w bezwzględny sposób przejął restaurację sąsiadującą z ośrodkiem, a od jej właścicieli dodatkowo zażądał w sądzie 7 mln zł. Co ciekawe, Wojciechowski nie pozwał tygodnika za ten artykuł.
To, czy Sejm uchyli Żalkowi immunitet, okaże się w najbliższych tygodniach. Sprawą najpierw zajmie się komisja do spraw poselskich, a następnie dojdzie do głosowania na sali plenarnej.