Afera podsłuchowa dzieli Niemców i naraża na szwank stosunki z USA. Na konflikcie zyskuje Putin
Spór o azyl dla Edwarda Snowdena podzielił niemiecką scenę polityczną i naraził na szwank stosunki Niemiec z USA. Angela Merkel wbrew presji opinii publicznej stara się chronić przyjaźń z Ameryką przed jeszcze większym uszczerbkiem. Na konflikcie zyskuje Putin.
Od dwóch tygodni każda konferencja prasowa rzecznika rządu Steffena Seiberta zaczyna się od serii pytań o aferę podsłuchową i stanowisko gabinetu Merkel wobec przyjazdu byłego pracownika amerykańskich służb wywiadowczych Edwarda Snowdena do Niemiec. Nie inaczej było w ten poniedziałek. "Czy rząd zagwarantuje Snowdenowi bezpieczny przyjazd i ochronę podczas pobytu w Niemczech?" - brzmiało pierwsze pytanie jednego z dziennikarzy.
Od dwóch tygodni Seibert, były dziennikarz telewizji ZDF, dokonuje ekwilibrystyki słownej, by nieostrożną wypowiedzią nie pogorszyć i tak już napiętych stosunków między sojusznikami. Zdaniem byłego ministra spraw zagranicznych Franka-Waltera Steinmeiera (SPD) stosunki między Berlinem a Waszyngtonem są obecnie najgorsze od kryzysu w 2003 roku, gdy ówczesny rząd Gerharda Schroedera odmówił udziału w wojnie z Irakiem.
- Pani kanclerz docenia wagę problemu ochrony danych i prywatności obywateli przed bezprawnymi atakami i zabiega o zawarcie jasnych porozumień z USA jako podstawy przyszłej współpracy - powiedział rzecznik, dodając, że w sprawie Snowdena "nie ma żadnych nowych faktów".
Merkel konsekwentnie unika wypowiedzi na temat Handygate. Jedynym wyjątkiem była uwaga wypowiedziana podczas szczytu w Brukseli, że szpiegowanie wśród przyjaciół "nie uchodzi" i oznacza nadużycie zaufania.
Wyciszyć skandal
Od pojawienia się w czerwcu pierwszych informacji o inwigilacji na wielką skalę obywateli Niemiec przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) niemiecki rząd próbował wyciszyć skandal. Jednak informacje uzyskane od Snowdena przez tygodnik "Der Spiegel", wskazujące na kontrolowanie przez NSA telefonu komórkowego pani kanclerz, zmusiły rząd do zdecydowanej interwencji w Waszyngtonie.
Rząd niemiecki zabiega o prawne uregulowanie w dwustronnej umowie zasad działalności służb wywiadowczych. Rozmowy o niemiecko-amerykańskiej umowie "no-spy" prowadzą w Waszyngtonie szefowie niemieckich służb - wywiadu BND Gerhard Schindler i urzędu ochrony konstytucji (BfV) Hans-Georg Maassen. W zeszłym tygodniu w USA przebywali najbliżsi doradcy Merkel - Christoph Heusgen i Guenter Heiss. Według mediów umowa zakazująca wzajemnego inwigilowania przez służby rządów i obywateli obu krajów może zostać podpisana już na początku przyszłego roku.
Merkel znalazła się jednak po silną presją mediów i opozycji, które nie mają najmniejszych wątpliwości, że to Snowden jest bohaterem afery podsłuchowej. "Azyl dla Snowdena" - apeluje redakcja tygodnika "Der Spiegel" na stronie tytułowej najnowszego wydania. "Kto mówi prawdę, ten nie popełnia przestępstwa" - cytuje "Der Spiegel" końcowe zdanie z "Manifestu wolności" napisanego przez przebywającego w Moskwie byłego pracownika amerykańskich służb. "Test na odwagę" dla Merkel
Zdaniem "Spiegla" sprawa Snowdena jest dla Merkel "testem na odwagę". Redakcja pisze, że rząd musi zdecydować, czy zaprosi Snowdena do złożenia zeznań przed komisją śledczą Bundestagu i udzieli mu schronienia na terenie Niemiec, co zostanie uznane przez władze USA za prowokację, czy też, by nie podpaść Amerykanom, odmówi przyjęcia go.
Identyczne stanowisko zajmuje lewicowoliberalny dziennik "Sueddeutsche Zeitung". "Snowden nie jest przestępcą, przestępcze są praktyki, które on krytykuje" - pisze komentator gazety, krytykując USA za to, że ścigają Snowdena, jakby był wcieleniem Bin Ladena.
Opozycyjna Lewica domaga się, by Bundestag za pomocą uchwały zmusił rząd do udzielenia Snowdenowi gościny. Podobne stanowisko prezentują Zieloni, których poseł Hans-Christian Stroebele jako pierwszy zachodni polityk spotkał się ze Snowdenem w Moskwie.
Rząd zdaje sobie sprawę, że azyl dla Snowdena byłby policzkiem dla Amerykanów. - Snowden jest ściganym przestępcą. Mamy nadzieję, że władze niemieckie podzielają tę ocenę - powiedział były ambasador USA w Berlinie John Kornblum. USA złożyły wniosek o wydanie zbiega, gdyby pojawił się na terytorium Niemiec.
Handygate jest dla Merkel bolesnym rozczarowaniem nie tylko z powodów politycznych. Ameryka była dla niej od dzieciństwa mitem - symbol wolności i możliwości realizacji marzeń. Przyjaźń jest dominującym elementem proamerykańskiej postawy Merkel, dlatego jej nadużycie kanclerz odebrała jako osobisty afront.
Sojusz transatlantycki ponad wszystko
Pomimo tego rząd w Berlinie stara się zapobiec eskalacji kryzysu. - Sojusz transatlantycki ma dla Niemców nadal pierwszorzędne znaczenie - zapewnił Seibert. Jak podkreślił, żaden inny kraj nie skorzystał tak wiele na partnerstwie i przyjaźni z Ameryką jak Niemcy. Merkel będzie brała to pod uwagę, podejmując w przyszłości decyzje - zaznaczył Seibert, sugerując, że Berlin nie udzieli Snowdenowi azylu.
SPD, domagająca się w kampanii wyborczej "bezwzględnego wyjaśnienia" afery, po podjęciu rozmów o koalicji z CDU/CSU złagodziła ton wypowiedzi. Nie wolno dopuścić do zrujnowania stosunków niemiecko-amerykańskich - powiedział poseł SPD, szef komisji ds. służb specjalnych Thomas Oppermann.
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" wyraża nadzieję, że Merkel "nie da się wmanewrować w ślepą uliczkę, z której może wyjść wyłącznie jako przegrana". Nawet "Sueddeutsche Zeitung" dostrzegła, że głównym wygranym konfliktu jest Rosja. "Prezydent Putin może spokojnie obserwować, jak jego wielki strategiczny cel - odwrócenie się Europy Zachodniej od USA, a co najmniej podział Europy - staje się niemal bez jego udziału rzeczywistością" - czytamy w "SZ".