Adwokat: Rosja przygotowuje się do obrony w Strasburgu
- Federacja Rosyjska buduje linie obronne przed batalią w Strasburgu - tak Roman Karpiński, jeden z rosyjskich adwokatów reprezentujących przed sądami w Rosji
rodziny 10 ofiar mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 roku, skomentował orzeczenie Kolegium Wojskowego Sądu Najwyższego FR.
29.01.2009 | aktual.: 29.01.2009 16:18
Kolegium oddaliło skargę apelacyjną prawników rodzin ofiar zbrodni katyńskiej na wyrok Moskiewskiego Okręgowego Sądu Wojskowego (MOSW).
Utrzymując w mocy werdykt MOSW, Kolegium orzekło, że zgodnie z kodeksem karnym z 1926 roku, czyli przyjętym pod rządami Józefa Stalina, zbrodnia katyńska jako przestępstwo pospolite uległa przedawnieniu.
Sędzia Władimir Chomczik wyjaśnił, że mord na polskich jeńcach nie byłby przedawniony, gdyby był "przestępstwem kontrrewolucyjnym". Według sędziego wznowienie śledztwa katyńskiego byłoby niezgodne z prawem.
- Federacja Rosyjska w tym werdykcie przedstawiła argumentację, której będzie bronić w Strasburgu. Federacja Rosyjska będzie do końca - w tym przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu - negować oczywiste fakty - powiedział Karpiński.
- Jeśli zbrodnia katyńska uległa przedawnieniu, to na jakiej podstawie prawnej w 1990 roku wszczęto śledztwo? Na jakiej podstawie prawnej było ono prowadzone do 2004 roku? Gdzie wtedy były normy prawne, na które powołał się sąd? - zapytał adwokat.
W ocenie Karpińskiego, "sąd stanął całkowicie po stronie prokuratury".
Anna Stawicka, także reprezentująca rodziny ofiar Katynia, zauważyła, że "nie trzeba było być jasnowidzem, żeby przewidzieć, że taki będzie wyrok".
- Co więcej, chcę zwrócić uwagę, że narada sądu trwała godzinę. Twierdzę, że w ciągu godziny nie da się przygotować takiego uzasadnienia, jak to, które odczytał sędzia. Dla mnie jest oczywiste, że zostało przygotowane wcześniej - powiedziała prawniczka.
- Jesteśmy jednak zadowoleni, gdyż teraz wreszcie będziemy mogli skierować skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W najbliższym czasie skargę taką przygotujemy i wyślemy do Strasburga - dodała.
Stawicka wyraziła zdumienie, że "sąd z takim patosem odczytywał poszczególne sformułowania i że uważa je za prawdziwe". - Nie sposób pojąć, jak można twierdzić, że osoby, których nie zidentyfikowano, nie zostały rozstrzelane - powiedziała.
- Jako adwokaci cały czas wytykaliśmy, że w śledztwie nie zrobiono nic, aby ustalić, kogo rozstrzelano. A teraz każda instancja sądowa mówi, że jeśli nie zidentyfikowano, to znaczy nie rozstrzelano. Nieważne, że znaleziono górę trupów. Rozstrzelano tylko 22 osoby. Co z pozostałymi, to nikogo nie interesuje i interesować już nie będzie - zauważyła Stawicka.
Prawniczka nie zgodziła się z opinią, że śledztwo nie może być wznowione, bo zbrodnia katyńska uległa przedawnieniu.
- To nie jest tak. My nie wypowiadamy się na temat odpowiedzialności karnej sprawców. My mówimy, że złamane zostały prawa osób poszkodowanych, czyli rodzin. Aby przywrócić im te prawa, należy włączyć je do tego śledztwa. Są to różne sprawy. Dla każdego prawnika, a co dopiero takiego szczebla, jak sędzia Sądu Najwyższego, powinno to być oczywiste - podkreśliła Stawicka.
Adwokat oceniła także, że "sąd dwukrotnie odraczał rozpatrzenie skargi apelacyjnej, ponieważ czekał, jakie będą dyspozycje rządu co do dalszego postępowania". - W czwartek mijał termin, w którym rząd Rosji miał odpowiedzieć na zapytania Trybunału w Strasburgu - przypomniała.
- Rozpatrzenie naszej skargi dwukrotnie odkładano, gdyż prokuratorzy nie mogli przeczytać dwóch kartek naszego uzupełnienia do skargi. Czytali 1,5 miesiąca. Dzisiaj żaden z prokuratorów nawet słowem nie odniósł się do tych dwóch kartek. Potwierdza to, że postępowanie odraczano, by poznać punkt widzenia rządu - wskazała.
Z kolei Aleksandr Gurianow z Memoriału, stowarzyszenia dokumentującego stalinowskie zbrodnie, który był przy ogłaszaniu werdyktu, zwrócił uwagę, że "sąd popełnił poważny błąd, mówiąc, że w trakcie ekshumacji w 1943 roku nikt z tej dziesiątki nie został zidentyfikowany".
- To nieprawda - trzy osoby zostały wtedy zidentyfikowane: Wołk, Rodowicz i Milecki. Są na to dowody. Leżą w rosyjskich archiwach. Nie są utajnione - powiedział Gurianow, który w Memoriale kieruje sekcją polską.
- Uderzający był też cały ten wywód sądu na temat przedawnienia. I to, że sąd tę kwestię rozstrzygał na podstawie kodeksu karnego z 1926 roku. To, co sąd mówił o tym, że zbrodnia katyńska nie była "przestępstwem kontrrewolucyjnym", było żałosne, śmieszne i groteskowe - ocenił. (jks)
Jerzy Malczyk