Administracja USA krytycznie o wyborach na Ukrainie
Rząd USA skrytykował sposób przeprowadzenia
niedzielnych wyborów parlamentarnych na Ukrainie, wytykając ich
organizatorom faworyzowanie partii rządzących i dyskryminację
opozycji.
Departament Stanu zwrócił uwagę, że dochodziło do "nielegalnych ingerencji władz w proces wyborczy" i że "kandydaci opozycji nie mieli równego dostępu do mediów elektronicznych".
Jesteśmy rozczarowani, że rząd Ukrainy nie zadziałał aktywnie, aby zapewnić równe szanse w wyborach dla wszystkich partii politycznych - powiedział nazajutrz po głosowaniu rzecznik departamentu Philip Reeker.
Szczególnie krytycznie ocenił to, że przedstawiciele rządu nie podjęli działań na rzecz ukrócenia szeroko rozpowszechnionych i jawnych nadużyć władzy, łącznie z wykorzystywaniem stanowisk i pomieszczeń rządowych na korzyść niektórych stronnictw.
Wybory na Ukrainie skrytykowała też Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie oraz niektórzy ich zagraniczni obserwatorzy. Duńska obserwatorka Hanne Sverinsen powiedziała, że wybory były zorganizowane tak niekompetentnie, że mogło dojść do przypadków fałszowania wyników.
Według niepełnych, nieoficjalnych wyników, w nowym parlamencie Ukrainy najwięcej miejsc zajmą przedstawiciele czołowej koalicji opozycyjnej "Nasza Ukraina" byłego premiera Wiktora Juszczenki - 112, proprezydenckiego bloku "O Jedną Ukrainę" - 104 i "Komunistycznej Partii Ukrainy" - 66. Około 90 mandatów w 450- osobowym parlamencie zdobyli kandydaci niezależni. (iza)