Adam Rotfeld: 'polskie obozy' zostały wymazane z języka elit USA
Z tego nieszczęśliwego incydentu Baracka Obamy mogą wypływać rzeczy pozytywne. (...) "Polish death camps" (polskie obozy zagłady) zostało wymazane z języka politycznego elit USA na pokolenia - stwierdził Adam Daniel Rotfeld, były ambasador Polski w USA w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego". - Zapewniam, że bez lapsusu Obamy nie bylibyśmy w stanie przebić się do opinii publicznej w takim stopniu - dodał.
Rotfeld opowiedział, że zaraz po przemówieniu prezydenta USA,w którym padło niefortunne sformułowanie, miał okazję porozmawiać z nim chwilę. Jednak wówczas nie był pewny, co naprawdę powiedział Barack Obama. Upewnił się dopiero chwilę później, po rozmowie z Robertem Kupieckim, aktualnym polskim ambasadorem w USA. - Natychmiast zaczęliśmy działać - mówi.
Rotfel porozumiał się z obecnym na sali ambasadorem amerykańskim w Polsce i zwrócił uwagę na zniesławiający Polskę zwrot. - Niestety w przemówieniu prezydenta zabrakło czterech liter: "nazi". Gdyby powiedział: "nazi death camp", nie byłoby przecież problemu - tłumaczy. I przypomina sobie, że "w pierwszej chwili Amerykanie usiłowali bagatelizować sprawę: 'przecież intencja była oczywista, nic się nie stało'".
Były ambasador Polski USA przyznaje, że Obama wygłosił obraźliwe słowa. Mimo to, dzięki błyskawicznemu wyjaśnieniu na stronie internetowej Białego Domu oraz późniejszej wymianie korespondencji między prezydentem Bronisławem Komorowskim a prezydentem Obamą, Rotfeld uważa sprawę za zamkniętą.