Adam Michnik w Lipsku: Kaczyński używa stalinowskiego języka
Adam Michnik w dyskusji na Targach Książki w Lipsku zarzucił Jarosławowi Kaczyńskiemu posługiwanie się językiem stalinowskim. Kwestionował także wiarygodność teczek tajnej policji i ostrzegał przed nacjonalizmem i islamofobią.
Michnik i była wschodnioniemiecka dysydentka Marianne Birthler uczestniczyli w czwartek w Lipsku w dyskusji otwierającej zorganizowany przez Federalną Centralę Kształcenia Politycznego cykl spotkań o zmianach politycznych w Europie Środkowo-Wschodniej w latach 1989-1991.
- Wydawało się niemożliwe, że my w Polsce zerwiemy z naszą historyczną tradycją i zamiast sięgać po metodę przemocy rewolucyjnej, usiądziemy do stołu rozmów - powiedział Michnik, nawiązując do wydarzeń sprzed 30 lat. Jak zaznaczył, za niemożliwą uważał też "jakąkolwiek sensowną rozmowę z rządzącymi komunistami", co w końcu okazało się jednak możliwe, podobnie jak zmiany w Związku Radzieckim.
- Wybory 4 czerwca 1989 roku były "nokautem" dla komunistów - powiedział Michnik, przypominając, że do liczącego 100 miejsc Senatu dostało się 99 kandydatów opozycji.
Nawiązując do aktualnej sytuacji w Europie, Birthler powiedziała, że nie można jeszcze mówić o "demontażu" zdobyczy demokratycznego przełomu, choć "pojawiło się wiele problemów". - W niektórych krajach liberalizm i wolność zostały zepchnięte do defensywy - oceniła działaczka niemieckich Zielonych.
Renesans brunatnej fali
Zdaniem Michnika w Europie można dostrzec "renesans brunatnej fali, która przypomina lata 30., kiedy wyglądało na to, że faszyzm jest pieśnią przyszłości, a Europa była w kleszczach między totalitaryzmem hitlerowskim, a totalitaryzmem stalinowskim".
Michnik przypomniał o podejmowanych w Polsce akcjach obrony konstytucji. - Konstytucja to jest most, na którym spotykają się wszyscy, którzy chcą bronić demokracji w Polsce. A ta demokracja jest zagrożona - powiedział redaktor naczelny "Gazety Wyborczej".
Michnik powiedział, że w Polsce rozbudzona została "islamofobia bez muzułmanów" i porównał ją do "antysemityzmu bez Żydów" z 1968 roku.
Prowadząca dyskusję Katharina Raabe zwróciła z kolei uwagę na podnoszony przez koła prawicowe w Polsce brak lustracji po 1989 roku.
Stalinowski język
Jej sugestia spotkała się z ostrą ripostą Michnika. - Kaczyński posługuje się językiem stalinowskim. Kaczyński powiada jak Stalin: wraz z budownictwem socjalizmu zaostrza się walka klasowa. Opowiadanie, że w Polsce dzisiaj nieszczęścia się biorą z braku dekomunizacji, to kompletny idiotyzm. To nie komuniści dziś zagrażają - mówił.
Zdaniem polskiego publicysty dekomunizacja we Wschodnich Niemczech "skrzywdziła bardzo wielu ludzi". - Niemcy nie stały się w wyniku dekomunizacji ani lepsze, ani uczciwsze - zastrzegł.
Michnik zakwestionował wiarygodność informacji zawartych w teczkach. - Niemcy traktują archiwa Stasi jak Biblię - krytykował.
Birthler broni dekomunizacji
- Nie chcieliśmy, żeby byli agenci uczyli nasze dzieci - protestowała Birthler. - Teczki Stasi nie były piramidalnym kłamstwem, lecz były najważniejszych narzędziem pracy służb bezpieczeństwa. W ich interesie było rzetelne gromadzenie informacji. Są ważnym źródłem informacji, jeżeli podchodzi się do nich krytycznie - wyjaśniła.
Podkreśliła, że dzięki dokumentom wielu niesłusznie podejrzewanych o współpracę mogło oczyścić się z zarzutów. Birthler kierowała w latach 2000-2011 tzw. "Urzędem Gaucka" przechowującym archiwa byłej służby bezpieczeństwa NRD - Stasi.
Zastanawiając się nad przyczynami sukcesów ruchów populistycznych, Michnik przyznał, że rządy po 1989 roku popełniły błąd polegający na "zapatrzeniu się w potrzebę modernizacji", co doprowadziło do "zgubienia ludzi, którzy nie znaleźli sobie miejsca w tym autobusie".
Dyskusja między Michnikiem a Birthler zapoczątkowała cykl spotkań "The Years of Change 1989-1991. Europa Środkowa, Wschodnia i Południowo-Wschodnia 30 lat po zwrocie". W kolejnych spotkaniach udział wezmą byli opozycjoniści z Czech i Węgier - Jachym Topol i Gaspar Miklos Tamas, polscy publicyści Piotr Buras i Michał Sutowski oraz dziennikarze śledczy z Czech, Rumunii i Słowacji - Pavla Holocova, Paul Radu i Martin Simecka.
Międzynarodowe Targi Książki w Lipsku potrwają do niedzieli. Uczestniczy w nich blisko 2600 wystawców z 46 krajów.
Przeczytaj też: Rozpoczęły się Międzynarodowe Targi Książki w Lipsku
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl