ABW o sprawie agenta UOP w "S": nie potwierdzamy, nie zaprzeczamy
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ani nie może potwierdzić, ani też zaprzeczyć, by istniała dokumentacja sprawy domniemanego umieszczenia w centralnych władzach "Solidarności" kadrowego funkcjonariusza Urzędu Ochrony Państwa (którego następcą prawnym jest ABW).
05.09.2005 16:40
Tak rzeczniczka ABW Magdalena Stańczyk odniosła się do informacji, że kandydat na prezydenta Włodzimierz Cimoszewicz zwrócił się do premiera Marka Belki, aby ujawnił i podał do publicznej wiadomości dokumentację dotyczącą umieszczenia w centralnych władzach "Solidarności" kadrowego funkcjonariusza UOP.
"Jak panu wiadomo, w ostatnim czasie opinia publiczna została zbulwersowana informacją przekazaną przez tygodnik 'Przegląd', twierdzącą że na początku lat 90. kierowany przez Konstantego Miodowicza zarząd kontrwywiadu wprowadził do struktur 'Solidarności' tajnego agenta" - czytamy w liście Cimoszewicza do premiera, zaprezentowanym w poniedziałek na konferencji prasowej.
Zarazem Stańczyk, przypomniała, że ustawa o ochronie informacji niejawnych nakazuje chronić, bez względu na upływ czasu, dane "identyfikujące funkcjonariuszy i żołnierzy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Wojskowych Służb Informacyjnych oraz byłego Urzędu Ochrony Państwa, wykonujących czynności operacyjno-rozpoznawcze i dane identyfikujące osoby, które udzieliły pomocy w zakresie czynności operacyjno-rozpoznawczych organom, służbom i instytucjom państwowym uprawnionym do ich wykonywania na podstawie ustawy".
Dodała, że zgodnie z ustawą o ABW, szef tej agencji może zezwolić m.in. byłym funkcjonariuszom UOP, a także osobom udzielającym im pomocy w czynnościach operacyjno-rozpoznawczych, na udzielenie informacji niejawnej określonej osobie lub instytucji. Zezwolenie to nie może dotyczyć jednak "szczegółowych form i zasad przeprowadzania czynności operacyjno-rozpoznawczych" - chyba, że żąda tego prokurator albo sąd przy uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego w związku z wykonywaniem czynności operacyjno-rozpoznawczych.
Były szef UOP z lat 90. gen. Gromosław Czempiński nie chciał wypowiadać się co do istoty całej sprawy. On również przypomniał, że "prawo zakazuje ujawniania takich spraw".