ABW o sprawie agenta UOP w "S": nie potwierdzamy, nie zaprzeczamy
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ani nie może potwierdzić, ani też zaprzeczyć, by istniała dokumentacja sprawy domniemanego umieszczenia w centralnych władzach "Solidarności" kadrowego funkcjonariusza Urzędu Ochrony Państwa (którego następcą prawnym jest ABW).
Tak rzeczniczka ABW Magdalena Stańczyk odniosła się do informacji, że kandydat na prezydenta Włodzimierz Cimoszewicz zwrócił się do premiera Marka Belki, aby ujawnił i podał do publicznej wiadomości dokumentację dotyczącą umieszczenia w centralnych władzach "Solidarności" kadrowego funkcjonariusza UOP.
"Jak panu wiadomo, w ostatnim czasie opinia publiczna została zbulwersowana informacją przekazaną przez tygodnik 'Przegląd', twierdzącą że na początku lat 90. kierowany przez Konstantego Miodowicza zarząd kontrwywiadu wprowadził do struktur 'Solidarności' tajnego agenta" - czytamy w liście Cimoszewicza do premiera, zaprezentowanym w poniedziałek na konferencji prasowej.
Zarazem Stańczyk, przypomniała, że ustawa o ochronie informacji niejawnych nakazuje chronić, bez względu na upływ czasu, dane "identyfikujące funkcjonariuszy i żołnierzy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Wojskowych Służb Informacyjnych oraz byłego Urzędu Ochrony Państwa, wykonujących czynności operacyjno-rozpoznawcze i dane identyfikujące osoby, które udzieliły pomocy w zakresie czynności operacyjno-rozpoznawczych organom, służbom i instytucjom państwowym uprawnionym do ich wykonywania na podstawie ustawy".
Dodała, że zgodnie z ustawą o ABW, szef tej agencji może zezwolić m.in. byłym funkcjonariuszom UOP, a także osobom udzielającym im pomocy w czynnościach operacyjno-rozpoznawczych, na udzielenie informacji niejawnej określonej osobie lub instytucji. Zezwolenie to nie może dotyczyć jednak "szczegółowych form i zasad przeprowadzania czynności operacyjno-rozpoznawczych" - chyba, że żąda tego prokurator albo sąd przy uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego w związku z wykonywaniem czynności operacyjno-rozpoznawczych.
Były szef UOP z lat 90. gen. Gromosław Czempiński nie chciał wypowiadać się co do istoty całej sprawy. On również przypomniał, że "prawo zakazuje ujawniania takich spraw".