ABW na tropie "pożyczki" Kornela Morawieckiego. Trwają pilne poszukiwania dokumentu

Sprawę "najbardziej poszukiwanego dokumentu w Polsce" ujawniło RMF FM. Ale sama historia słynnej już pożyczki ciągnie się od stycznia. Wtedy to ksiądz Tomasz Jagierski, organizujący akcje charytatywne na rzecz uchodźców, zażądał zwrotu od polityka zwrotu 96 tys. zł. Morawiecki miał je pożyczyć kilka lat temu.

Sprawą zajęła się prokuratura po zawiadomieniu Kornela Morawieckiego. Jak podaje RMF FM, funkcjonariusze ABW przeszukali już trzy mieszkania. Pod koniec lutego o 6 rano weszli do lokum byłej przedstawicielki zarządu Fundacji "SOS dla życia" w Rzeszowie. Nie mieli nakazu i tłumaczyli, że do tych czynności wystarczyło przedstawienie legitymacji. Pokwitowania jednak nie znaleźli.

Przeszukano także domu babci księdza Tomasza Jegierskiego w Olecku oraz zajęto dokumentację księgową "SOS dla życia".

Zdaniem księdza, Morawiecki pożyczył pieniądze w 2013 roku. Kwota została dostarczona w gotówce. Miała być przeznaczona na działalność fundacji przyszłego posła i pochodzić z dotacji Banku BZ WBK (kierowanego wówczas przez obecnego premiera) dla Fundacji SOS dla Życia.

Potwierdzeniem ma być kartka papieru z pieczątką fundacji Morawieckiego, jego podpisem na samym dole strony i krótkim oświadczeniem, napisanym innym charakterem pisma.

Kornel Morawiecki mówi, że to szantaż, a on żadnych pieniędzy nie pożyczał. - Niestety, obawiam się, że mamy do czynienia z oszustwem - wyjaśnił.

Ks. Jegierski to obywatel Kanady, który do Polski przyjechał kilka lat temu. Dlatego grozi też zainteresowaniem sprawą kanadyjskiego rządu. Z powodu imigranckich korzeni nie ma nad sobą biskupa, który mógłby zająć się wyjaśnieniem sprawy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl