ŚwiatAbsurdy ekstradycji Polaków z Wielkiej Brytanii

Absurdy ekstradycji Polaków z Wielkiej Brytanii

Polak spędził dwa miesiące w londyńskim więzieniu w oczekiwaniu na ekstradycję, po tym jak brytyjska policja zatrzymała go na mocy nakazu wydanego przez polskie władze. Chodziło o jazdę po pijanemu rowerem, która miała miejsce... siedem lat temu.

Absurdy ekstradycji Polaków z Wielkiej Brytanii
Źródło zdjęć: © AP | Kirsty Wigglesworth

20.12.2012 | aktual.: 20.12.2012 19:21

28-letni Arkadiusz C. wraz z partnerką przebywał na Wyspach od 2009 roku. Szybko znalazł pracę i zadomowił się w Londynie. Niestety, sielanka skończyła się w październiku tego roku, gdy mężczyznę zatrzymała brytyjska policja. Okazało się, że polskie władze wydały europejski nakaz zatrzymania Polaka. Resort sprawiedliwości znad Wisły domaga się, aby 28-latek odsiedział resztę z 12-miesięcznej kary za jazdę na rowerze w stanie wskazującym oraz wyrok za jazdę po pijanemu samochodem - czytamy na stronie independent.co.uk.

Sprawa ta stała się kolejnym przykładem w dyskusji o potrzebie reformy przepisów regulujących europejskie nakazy zatrzymań. Tylko w ubiegłym roku na mocy tych przepisów przed brytyjskie sądy ściągnięto 1300 obywateli UE, którym groziło wydalenie z Wysp.

Nowe życie, stara kara

Adwokat Arkadiusza C. przekonywał sąd, że jego klient od czas przyjazdu do Wielkiej Brytanii, przezwyciężył zamiłowanie do mocnych trunków, znalazł pracę w budowlance i utrzymywał dom wraz z narzeczoną. Polak regularnie wysyłał też pieniądze do Polski, gdzie przebywa jego 8-letnia córka i jego schorowana matka.

Polak siedział w polskim więzieniu za wspomniane przestępstwa, ale został warunkowo zwolniony z uwagi na stan zdrowia matki. Kary do końca nie odsiedział, wyjechał do Wielkiej Brytanii, a po 7 latach sobie o tym przypomniano. Zanim machina deportacyjna się rozkręciła, mężczyzna dwa miesiące czekał w londyńskim więzieniu. Jego obrońca cały czas twierdzi, że po wydaleniu ma duże szanse na powrót na Wyspy.

- Polski sąd nałożył na mojego klienta rażąco niewspółmierną karę za przestępstwa, za które w Wielkiej Brytanii można dostać co najwyżej grzywnę - mówi adwokat Polaka. Arkadiuszowi C. dwa razy odmówiono wyjścia za kaucją, ponieważ nie dysponował żądaną kwotą 5000 funtów.

- Sprawa Arkadiusza C. pokazuje, jak pilna jest potrzeba zmian przepisów ekstradycyjnych dla obywateli UE. Zdaniem wielu ekspertów europejskie nakazy zatrzymania nie powinny w stosunku do tak drobnych przestępstw - ocenia Rebecca Niblock, prawnik z kancelarii Kingsley Napley. - Oczywiście jazda po pijanemu w wieku 21 lat nie jest godna pochwały, ale jaki ma sens wyciąganie człowieka po siedmiu latach z jego domu, w kraju w którym od lat pracuje, zarabia i mieszka z bliskimi. Do tego wszystkiego jeszcze te dwa miesiące spędzone w więzieniu w Wandsworth - dodaje Noblock.

Wczoraj sędziowie Royal Courts of Justice odrzucili wnioski obrońców, twierdząc, że zasadność kary dla 28-latka to sprawa polskiego wymiaru sprawiedliwości, który wydał taki, a nie inny wyrok. Teraz Arkadiusza C. czeka na decyzję o tym, czy będzie musiał wrócić do Polski i odsiedzieć brakujące 10 miesięcy. Pewnie to trochę potrwa, a Polak nadal będzie w londyńskim areszcie. Brytyjski sędzia zażądał od polskiej strony szczegółowych danych na temat przestępstw sprzed siedmiu lat.

Niedawno głośna była też sprawa Polaka mieszkającego w Wielkiej Brytanii, który został zatrzymany na mocy europejskiego nakazu zatrzymań i deportowany za to, że kiedyś w Polsce ukradł taczki.

Małgorzata Słupska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (49)