Absurd zakazu handlu w niedziele. Sąd "uwolnił" ludzi, którzy sami chcieli pracować
Powołując się na "dobra chronione, jakim jest czas do wypoczynku" sąd w Giżycku ukarał właścicielkę sieci sklepów ma Mazurach. Tyle, że ona specjalnie na niedziele znalazła 15 osób chętnych do pracy.
Nie pomogły tłumaczenia, że sprzedawcy nie byli zmuszani do pracy, a podpisano z nimi osobne umowy - tylko na niedzielę. Sąd karny wymierzył właścicielce 3 tys. złotych grzywny. Sieć kilkunastu sklepów spożywczych na Mazurach była otwarta przez trzy niedziele z zakazem handlu.
Obława: 8 miast, kilkanaście sklepów, jedna prezeska
Akcję przeciwko znanej lokalnie sieci inspekcja pracy przedstawia jako jeden ze swoich największych sukcesów. Najpierw miało pojawić się anonimowe zgłoszenie, że prezeska z Węgorzewa otwiera sklepy mimo zakazu. Dlatego w pierwszą niedzielę prowadzono obserwację placówek i dokumentowano handel robiąc zdjęcia z ukrycia. W kolejną wolną niedzielę inspektorzy z legitymacjami w ręku ruszyli do jednoczesnej akcji w ośmiu mazurskich kurortach.
- To absurd, osoby zatrudnione w niedzielę, same chciały pracować. W odróżnieniu od inspektorów pracy, którzy przyznali, że właśnie dla takich akcji są zmuszani do pracy w niedziele - mówi WP współpracownik sieci handlowej.
Dodaje, że sieć sklepów właśnie w niedziele, gdy nie działają Biedronki, ma najwyższe przychody. Dlatego prezes sieci próbowała ratować biznes. Teoretycznie sami właściciele mogli by sprzedawać w swoich sklepach - to jeden z wyjątków ustawy o zakazie handlu. Rodzina właścicieli sieci nie jest tak liczna, aby osobiście stanąć za ladą w kilkunastu punktach.
Szkodliwa motywacja. Sklepy otwierano dla dochodu z alkoholu
Sąd podkreślił w wyroku, że stopień społecznej szkodliwości czynów był znaczny, ponieważ celem działania obwinionej było uzyskanie dochodu ze sprzedaży, w tym alkoholu. Skrytykował prezes sieci za to, że próbowała obchodzić przepisy zakazu handlu próbując sztuczek prawnych.
Na wieść o szykowanym zakazie handlu właścicielka przerejestrowała sklepy. Jeszcze w marcu 2018 roku wpisała w dokumentach, że wiodącą działalnością jest sprzedaż wyrobów tytoniowych (kolejny wyjątek ustawy). Pracowników przychodzących do sklepów w niedziele wyposażyła w odpisy dokumentów.
- Gdyby każdy przedsiębiorca interpretował zapisy ustawy w ten sposób, to wszystkie sklepy spożywcze, w których jest nawet niewielka sprzedaż wyrobów tytoniowych, byłyby otwarte w dni objęte zakazem handlu - grzmiał sędzia. Wcześniej sąd sprawdził, że we wspomnianych sklepach więcej niż papierosów sprzedaje się piwa, wina i wódki.
Przypomnijmy jednak, że podobną sztuczkę zastosowała sieć sklepów Żabka. Te sklepy otwierane są w niedzielę pod pretekstem uruchomienia placówek pocztowych. Jak donosiły media, ajenci Żabek wygrali większość spraw sądowych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl