Abp Henryk Hoser krytykuje projekt o in vitro i ratyfikowanie konwencji o przemocy
Abp Henryk Hoser skrytykował ratyfikowanie konwencji ws. zapobiegania przemocy, dopuszczenie do sprzedaży bez recepty pigułki "dzień po" oraz rządowy projekt o in vitro. Jego zdaniem "jesteśmy w fazie zapateryzacji społeczeństwa polskiego".
Podczas piątkowego, wielkanocnego spotkania z dziennikarzami ordynariusz warszawsko-praski abp Hoser odniósł się do ostatnich wydarzeń, które wzbudzają liczne kontrowersje, m.in. do dyskusji o in vitro. W zeszłym tygodniu dwa projekty dotyczące tej kwestii - rządowy i autorstwa SLD - zostały skierowane przez sejm do dalszych prac.
In vitro
W jego przekonaniu nie jest przypadkiem, że temat ten powraca w czasie kampanii wyborczej. - Jesteśmy w fazie zapateryzacji społeczeństwa polskiego. Zaczął Zapatero (hiszpański premier, w czasie którego rządów wprowadzono szereg ustaw uznawanych przez Kościół za godzące w ludzkie życie - przyp. red.) i wszyscy za nim idą, Francja i ostatnio Argentyna. Mamy tę fazę zapateryzacji, która jest forsowana politycznie i ma też ogromne zaplecze medialne - powiedział.
Przypomniał, że stanowisko Kościoła katolickiego jest w sprawie in vitro niezmienne, a "szukanie różnicy zdań między biskupami jest nonsensem", bo jej nie ma.
Według abp Hosera rolą polityka jest szukanie projektów jak najlepszych etycznie. Dodał, że w przypadku in vitro jest to trudne, bo "rządowy projekt nie ma w ogóle wymiaru etycznego". - To jest projekt techniczny, medyczny. A jeśli chodzi o medycynę człowieka, to ona nie istnieje bez etyki - wyjaśnił. Tymczasem - jak dodał - domaganie się wysokich standardów etycznych służy człowiekowi, a nie jest skierowane przeciw niemu.
Abp Hoser podkreślił, że Kościół ceni życie ludzkie w każdej fazie i postaci - ma ono wartość bez względu na jego jakość. Stąd pomysł zorganizowania w niedzielę w stolicy Marszu świętości życia. - Chcemy zamanifestować naszą postawę - afirmację życia bezwarunkową. Robimy to też dlatego, że dziś życie ludzkie ulega niebywałej ewaluacji. To, co kiedyś było pojedynczym pozbawieniem człowieka życia, dziś staje się masowe. To nie jest jakiś miejscowy fenomen, ale ogólnoświatowy - powiedział.
Pigułka "dzień po"
Hierarcha skrytykował także dopuszczenie do sprzedaży bez recepty antykoncepcji awaryjnej, tzw. pigułki dzień po. Jego zdaniem wprowadzenie do obiegu, bez kontroli medycznej, produktu hormonalnego jest absolutnym wyjątkiem. - Nie można kupić żadnych leków hormonalnych bez recepty - zwrócił uwagę.
W piątek weszło w życie zmienione rozporządzenie ministra zdrowia, na mocy którego antykoncepcja awaryjna "ellaOne" - tzw. pigułka "dzień po" - jest dostępna bez recepty wyłącznie dla osób, które ukończyły 15. rok życia.
- Dawanie tego dziecku do ręki, to jest pozbawianie go odpowiedzialności za swoje zachowanie - powiedział abp Hoser. Jego zdaniem młodzież powinna być odpowiedzialna za swoje czyny, a technika nie może uzupełniać braku dojrzałości.
Konwencja o zwalczaniu przemocy
Arcybiskup był też pytany, jak ocenia ratyfikowanie przez prezydenta Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. W jego opinii nie wnosi ona niczego nowego do polskiego prawa. - Skąd jest taki ogromy nacisk na przyjęcie tej konwencji? To wynika z tego projektu politycznego, który powstał w pierwszej połowie lat 90., po konferencjach światowych w Kairze i Pekinie. Teraz jest implementacja tego programu. Program polega na tym, by wprowadzić nowe pojęcie - prawne, społeczne i kulturowe - płci - wyjaśnił.
Dodał, że chodzi również o dekonstrukcję ustalonych tradycją i doświadczeniem ludzkim instytucji, z których pierwszą jest tradycyjna rodzina. - Nazywa się je stereotypami do zwalczenia i wprowadza nowe stereotypy. To jedyna wartość dodana konwencji. To element strategii światowej wypracowanej w ramach struktur Organizacji Narodów Zjednoczonych z instytucjami kontrolnymi i w przełożeniu na struktury Unii Europejskiej - powiedział abp Hoser.
Sprawa ks. Lemańskiego
Pytany, czy i kiedy skończy się suspensa wobec b. proboszcza parafii w Jasienicy ks. Wojciecha Lemańskiego, abp Hoser powiedział, że jest to kara poprawcza, uwarunkowana czasem i "może ustać pod wpływem zmiany stanowisk". Nie sprecyzował jednak, kiedy mogłoby się to stać.
Według niego opinia publiczna w Polsce - za sprawą mediów - ma zupełnie krzywy, nierzeczywisty obraz całej sytuacji. - Stolica Apostolska jest w posiadaniu ogromnej ilości dokumentów, w tym 207 wypowiedzi ks. Wojciecha. Istotą sprawy była sytuacja w parafii Jasienica, a nie to, co opowiadał bardzo chętnie słuchany ksiądz - dodał abp Hoser.
Decyzja o nałożeniu suspensy na ks. Lemańskiego zapadła w sierpniu 2014 r. Uzasadniono ją m.in.: brakiem ducha posłuszeństwa i notorycznym kontestowaniem decyzji prawowitego przełożonego w osobie biskupa diecezjalnego i Stolicy Apostolskiej, sposobem postępowania, który przynosi kościelnej wspólnocie poważne szkody i zamieszanie, publicznym podważaniem nauczania Kościoła w ważnych kwestiach natury moralnej i propagowaniem jako alternatywy swoich osobistych poglądów.
W styczniu br. Kongregacja do spraw Duchowieństwa potwierdziła decyzję abp. Hosera o nałożeniu kary i odrzuciła odwołanie ks. Lemańskiego. Media podają, że ks. Lemański nie pełni żadnego urzędu w diecezji i nie pobiera z diecezji żadnej pensji.
Na początku kwietnia lewicowy włoski dziennik "La Repubblica" opublikował list otwarty Adama Michnika i Jarosława Mikołajewskiego z "Gazety Wyborczej" do papieża Franciszka z apelem o interwencję w sprawie księdza Wojciecha Lemańskiego.
Przypomnieli w nim, że 55-letni kapłan został wysłany na emeryturę, a następnie zawieszony w pełnieniu czynności kapłańskich oraz że zarzucono mu "brak szacunku" wobec arcybiskupa. Autorzy apelu opisali historię byłego proboszcza z Jasienicy, podkreślili, że jego zaangażowanie na rzecz dialogu chrześcijańsko-żydowskiego okazało się problemem dla hierarchii polskiego Kościoła.