Abp Głódź twierdzi, że nie wiedział o przestępstwach seksualnych księży. "Sąd mu nie uwierzył"
Arcybiskup Leszek Sławoj Głódź od kilku lat twierdzi, że nie miał pojęcia o przestępstwach seksualnych księży z Archidiecezji Gdańskiej. Jak informuje OKO.press, sąd nie uwierzył w zapewnienia abp Głódzia.
Sprawa abp. Głódzia, który zaprzecza przed sądem, że był w posiadaniu informacji na temat przestępstw seksualnych księży, którzy mu podlegali, trwa od kilku lat. Mieszkańcy Trójmiasta, zarzucając bezkarność abp. Głódzia, opublikowali we włoskiej prasie apel do papieża Franciszka. Chcieli, aby papież wyciągnął konsekwencje wobec duchownego, który miał nie reagować - mimo wiedzy - na pedofilię w kościele.
Sąd arcybiskupowi nie wierzy
Poszkodowani domagają się sprawiedliwości i nie wierzą w zapewnienia abp. Głódzia, że o przestępstwach nie wiedział. Jak informuje OKO.press, abp. Głódziowi nie wierzy też sąd.
Chodzi o dwie sprawy: księdza i harcmistrza Wojciecha L., którego skazano na sześć lat pozbawienia wolności z molestowanie dwóch chłopców na obozie harcerskim. Jednego z nich ksiądz Wojciech L. miał dodatkowo bić kablem po pośladkach. I o ks. Marka L., który został skazany na 12 lat więzienia za dwukrotny gwałt na niepełnoletniej.
Abp Głódź świadkiem był w obu sprawach, a przed sądem zeznawał, że o zachowaniu podległych mu księży nie mia pojęcia. Żadna ze spraw nie została zgłoszona przez niego do prokuratury. Jednego z księży przeniósł jedynie do innej parafii.
Abp Głódź: "Nie pamiętam"
Z zeznań poszkodowanych i księży wynika jednak, że abp Głódź mógł wiedzieć o przestępstwach.
W sprawie niepełnoletniej wówczas Agnieszki K., zgwałconej w 2011 roku na plebanii w Gdańsku, a potem w hotelowej saunie, informacje arcybiskupowi miał przekazywać tamtejszy proboszcz. Zeznawał podczas procesu, że sprawę zgłosiła mu matka dziewczyny. Potem miał informować o tym metropolitę gdańskiego, podczas spotkania w kurii. Miał nawet pokazać arcybiskupowi esemesy, które zgwałcona dziewczyna dostawała od księdza.
Abp Głódź na początku marca tego roku, zeznał, że nie pamięta, aby dostawał informacje w tej sprawie. O tym, że abp Głódź wiedział o przestępstwach, świadczą m.in. treści rozmów, które policja odnalazła w zabezpieczonym komputerze należącym do księdza Wojciecha L. Na jednym z portali miał on prowadzić rozmowę z nieznanym użytkownikiem, który pytał, czy biskup wyciągnął wobec niego jakieś konsekwencje. Przesłuchiwany przez sąd abp Głódź nie potrafił się odnieść do korespondencji.
- Sąd miał wątpliwości wobec niepamięci arcybiskupa - powiedział OKO.press mecenas Artur Nowak, pełnomocnik skrzywdzonych chłopców.
Zobacz też: Jarosław Kaczyński zniknął?
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl