ŚwiatAbbas: Palestyńczycy są na krawędzi wojny domowej

Abbas: Palestyńczycy są na krawędzi wojny domowej


W 40. rocznicę wybuchu wojny sześciodniowej, która dała Izraelowi kontrolę nad Zachodnim Brzegiem Jordanu, prezydent Palestyńczyków Mahmud Abbas powiedział, że jego naród znalazł się na krawędzi wojny domowej.

Abbas: Palestyńczycy są na krawędzi wojny domowej

05.06.2007 | aktual.: 05.06.2007 15:53

Prezydent przemawiał w Ramalli, głównym mieście okupowanego Zachodniego Brzegu Jordanu, która na mocy tymczasowych porozumień pokojowych z Izraelem jest siedzibą władz palestyńskich. Dodał, że wewnętrzne walki są gorsze od izraelskiej okupacji.

Wojna sześciodniowa zmieniła oblicze całego regionu. Za przejęcie kontroli przez Izrael nad Zachodnim Brzegiem Jordanu, Strefą Gazy i arabską Jerozolimą Wschodnią w 1967 roku Palestyńczycy zapłacili wysoką cenę - powiedział Abbas w transmitowanym przez telewizję przemówieniu.

Nazywając zwycięstwo Izraela "wielką klęską" Arabów, zapewnił Palestyńczyków, że osiągnięcie państwowości jest już bliskie.

Tymczasem wybuch dalszych walk między Fatahem a bojownikami islamskiej organizacji Hamas oraz niepowodzenia w doprowadzeniu do trwałego rozejmu między palestyńskimi bojownikami a Izraelem pokazują, że - jak piszą agencje - droga do wciąż oddalającego się pokoju pełna jest przeszkód.

Na froncie wewnętrznym powodem zatroskania stał się chaos pod względem bezpieczeństwa, a mówiąc dokładniej, dojście do krawędzi wojny domowej - powiedział Abbas. Ostrzegł, że frakcyjne walki szkodzą sprawie Palestyńczyków w świecie. Skrytykował bojowników, którzy wzięli do niewoli izraelskiego żołnierza i nadal ostrzeliwują rakietami izraelskie miasta, prowokując do odwetów, w których giną Palestyńczycy.

We wtorek siły Fatahu i Hamasu starły się w pobliżu przejścia Karni na granicy ze Strefą Gazy. Ranny został jeden z członków prezydenckiej gwardii.

Wchodzimy w kolejny rok, w 40 lat od wojny sześciodniowej, w której zajęta została reszta palestyńskiej ziemi, oprócz kluczowych ziem egipskich i syryjskich - powiedział Abbas. W wojnie sześciodniowej Izrael zajął również Wzgórza Golan i pustynię Synaj.

Abbas zapowiedział, że "za kilka dni" spotka się z premierem Izraela Ehudem Olmertem.

W Izraelu wicepremier Szimon Peres, nazywając konflikt z 1967 roku wojną, do której jego kraj został zmuszony przez wrogie państwa arabskie, powiedział agencji Reutera: Jesteśmy gotowi od razu negocjować, jak najpoważniej i odpowiedzialnie.

Izraelscy przedstawiciele mówią jednak, że rozmowy o statusie państwa palestyńskiego nie mają sensu, skoro we władzach palestyńskich udział ma Hamas, odrzucający uznanie państwa Izrael.

W Izraelu rocznica podkreśliła tylko podziały stanowisk wobec wojny. Obóz "gołębi" podkreśla, że okupacja ziem palestyńskich prowadzi do erozji izraelskich wartości, osłabia międzynarodową pozycję Izraela i zagraża narodowej zgodzie. Z kolei ortodoksyjni Żydzi utrzymują, że powrót na tereny stanowiące serce biblijnego Zachodniego Brzegu Jordanu to krok w kierunku zbawienia, a twardogłowi przypominają, że utworzona dzięki wojnie strefa buforowa zapewnia Izraelowi większe bezpieczeństwo.

Spór ten znalazł we wtorek swoją ilustrację w Hebronie, gdzie około 200 Izraelczyków urządziło protest, wzywając rząd do usunięcia 500 żydowskich osadników z tego biblijnego miasta, zamieszkanego przez 160 tysięcy Palestyńczyków. Demonstracja spotkała się z kontrprotestem około 30 osób, które niosły tablice z napisami "Zdrajcy".

"Z upływem czasu staje się coraz wyraźniejsze, że nie ma czegoś takiego jak oświecona okupacja. Im dłużej trwała, stawała się tym mniej oświecone i tym bardziej nieludzka, nie do ścierpienia, skorumpowana i korumpująca. Latem 2007 roku krwawy konflikt z Palestyńczykami wydaje się dalszy od zakończenia niż 40 lat temu" - napisał izraelski komentator Sever Plocker w dzienniku "Jedijot Achronot".

Źródło artykułu:PAP
wojnaizraelpalestyna
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)