8 tysięcy energetyków z całej Polski protestuje przed Sejmem
Osiem tysięcy energetyków z całej Polski protestuje pod Sejmem przeciwko - jak mówią - próbom dzikiej prywatyzacji sektora w którym pracują. Ich delegacja została przyjęta przez marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, któremu przekazano petycję ze postulatami. Związkowcy domagają się od rządu określenia przejrzystego programu dla polskiej energetyki uwzględniającego interesy spółek z branży, pracowników i odbiorców energii.
Współorganizator manifestacji Edmund Myszka z Sekcji Krajowej Energetyki NSZZ "Solidarność" tłumaczy, że wszystkie dotychczasowe porozumienia, dotyczące sektora energetycznego, były łamane. Związkowcy zwracają uwagę, że takie działania doprowadzają do likwidacji miejsc pracy, zwiększenia kosztów funkcjonowania energetyki - a to odbija się bezpośrednio na kosztach energii elektrycznej i bezpieczeństwie energetycznym kraju.
Związkowcy chcą przejść pod Ministerstwo Skarbu i Gospodarki, a także Kancelarię Premiera. Jeden z organizatorów protestu - Tadeusz Dachowski zapowiedział, że manifestacja będzie spokojna. Protestujący zorganizowali nawet własne służby porządkowe, które mają zapobiec ewentualnym zajściom. Energetycy tłumaczą, że wyszli na ulicę tylko dlatego, że zostali do tego zmuszeni przez rządzących. Protestujący zarzucają rządowi,bierność w obliczu kryzysu, wywołanego wzrostem cen energii.
Protestujący wskazują, że polska energia elektryczna jest 30% tańsza niż w starych krajach Unii. Są oni przekonani, że limity na emisję CO2 mają na celu właśnie podniesienie cen polskiego prądu.