8 tys. ludzi pod Sejmem. Większość nie wie dlaczego protestuje. "Dyrektor kazał”
8 tysięcy leśników pojawiło się pod Sejmem na wiecu poparcia dla ministra Jana Szyszki. Większość z nich nie jest w stanie odpowiedzieć w jakiej sprawie protestują. Część przyznaje, że zostali przywiezieni na polecenie dyrekcji Lasów Państwowych. – Chodzi o spontaniczne wyrażenie poparcia dla ministra i potępienie zdrajców – przekonuje jeden z dyrektorów Lasów i były poseł PiS.
22.11.2017 | aktual.: 22.11.2017 19:15
Środowe popołudnie. Pod Sejmem gęstnieje tłum mężczyzn w zielonych mundurach Lasów Państwowych. Oficjalnie jest to wiec poparcia dla ministra Szyszki. Według Polskiego Radia pojawiło się na nim 8 tysięcy osób.
Zapytaliśmy uczestników zgromadzenia w jakiej sprawie demonstrują. Większość z nich nie wie. Niektórzy twierdzą, że pod Sejmem ma się odbyć konferencja naukowa, ale nie wiedzą jaka. Inni przyznają, że dyrekcje Lasów Państwowych, w których pracują przywiozły ich autokarami. Przyjechali z całej Polski - m.in. z Lublina, czy Piły.
Z dala od tłumu trzyma się dwóch leśników. Okazują się bardziej szczerzy. Co to za demonstracja? - pytamy.
- Nie wiemy. Przyjechaliśmy, bo dyrektor kazał. Wypisali nam delegacje, wsadzili w autobus, zapewnili jedzenie. Cieszę się, że tu przyjechałem, bo dawno nie byłem w Warszawie. Pochodzę sobie i pozwiedzam – przyznaje z uśmiechem jeden z naszych rozmówców.
- Nie mogliśmy odmówić przyjazdu do Warszawy, bo tego oczekiwało nasze kierownictwo. Chodzi o wyrażenie poparcie dla ministra Szyszki – dodaje drugi.
W jakiej sprawie panowie protestują? – pytamy innych pracowników Lasów Państwowych.
- Przeciwko likwidacji Lasów Państwowych – odpowiada po chwili namysł najstarszy z leśników.
A ktoś planuje likwidacje? – dopytujemy.
- Nie. My tak profilaktycznie – pada odpowiedź.
O cel manifestacji Warszawy pytamy tez Jerzego Sądla, szefa dyrekcji LP w Lublinie i byłego posła PiS.
- Lasy przyjechały, by wyrazić poparcie dla naszego ministra i rządu. To najlepszy minister w historii. Chodzi też o potępienie zdrajców, którzy donoszą na naszą ojczyznę w Unii – mówi z przekonaniem Sądel.
Leśnicy przyznają, że przyjechali tu z przymusu i są formalnie na delegacji - zauważamy.
- Nic o tym nie wiem. Przyjechali tu spontanicznie – odpowiada były poseł.
Pod samym Sejmem ustawiono scenę. Nad nią – napis: "Jeszcze polska nie zginęła – prawda i normalność”.
O poparcie dla ministra środowiska apeluje ze sceny ks. Tomasz Duszkiewicz, jeden z jego bliskich współpracowników. Po nim przemawia sam Jan Szyszko, który przekonuje, że polski model użytkowania zasobów przyrody jest najlepszy i zgodny z biblijnym przesłaniem, że "ziemię trzeba sobie czynić poddaną”.
O manifestacji napisał na Twitterze poseł PO Stanisław Gawłowski, który ujawnił pismo wysłane do wszystkich szefów dyrekcji regionalnych Lasów Państwowych przez dyrektora generalny LP Konrada Tomaszewskiego.
"Powziąłem informację, iż 22 listopada pod Sejmem odbędzie się zgromadzenie "Jeszcze polska nie zginęła – prawda i normalność". Będzie to doskonała okazja do afirmacji polskiego modelu użytkowania zasobów przyrodniczych” – napisał Tomaszewski.
O komentarz poprosiliśmy rzeczniczkę Lasów Państwowych Annę Malinowską. - Pracownicy LP mogli wziąć udział w manifestacji dobrowolnie. Nie słyszałam, by byli do tego zmuszani. Sama nie brałam udziału. Dyrekcja Generalna jedynie poinformowała pracowników o zgromadzeniu organizowanym przez Stowarzyszenie Właścicieli Lasów. Wyjazdy nie były pokrywane z kieszeni podatnika, bo Lasy Państwowe nie korzystają z pieniędzy budżetu państwa - wyjaśnia rzeczniczka.