7 godzin w samolocie bez jedzenia i picia. Ryanair "uwięził" pasażerów
To miał być zwykły lot z Londynu do Berlina. Pasażerowie Ryanaira będą wspominali go do końca życia. Niestety nie dlatego, że na miejsce przylecieli wcześniej. Na pokładzie spędzili prawie 7 zamiast 2 godzin.
30.12.2017 | aktual.: 08.03.2019 14:46
Samolot Ryanaira miał wylecieć z lotniska Londyn Stansted w środę o godz. 7.50 rano. Choć boarding był lekko opóźniony, to wszyscy pasażerowie weszli na pokład na czas. Niestety samolot nie ruszał przez kolejne kilkadziesiąt minut. Najpierw personel pokładowy poinformował, że maszyna została źle odlodzona, a potem, że nie może ruszyć przez obfite opady śniegu, a pasażerowie nie mogą wysiąść.
Jak podaje serwis Flyfree.pl po ok. trzech godzinach pasażerowie zaczęli dopytywać się o możliwość uzyskania napojów i jedzenia, jednak odpowiedź ze strony obsługi pokładowej ich zszokowała. – Zostaliśmy poinformowani, że nie dostaniemy nawet wody i wciąż nie możemy opuścić samolotu. Jedna ze stewardes poinformowała nas, że jeśli dostaniemy cokolwiek, będzie to potrącone z ich pensji. Za wszelkie jedzenie czy napoje musimy zaś zapłacić z własnej kieszeni – dodaje Emily Morris, jedna z pasażerek, która wraz z narzezonym wybrała się do Berlina.
Samolot ostatecznie wystartował o godz. 14.12 lokalnego czasu, czyli po prawie 7 godzinach oczekiwania w samolocie. W Berlinie wylądował po półtoragodzinnym loci, więc "przed czasem", bo według rozkładu podróż trwa 1 godzinę i 50 minut. Emily za dwa bilety zapłaciła 180 funtów. - Sądziliśmy, że minimum przyzwoitości ze strony przewoźnika byłoby chociaż podanie nam wody. Zamiast tego, zaproponowano nam, żebyśmy za nią zapłacili, a te długie godziny spędzone w samolocie oceniam jako koszmarne – relacjonuje.
Rzecznik Ryanaira tłumaczy, że pasażerowie zostali na pokładzie, aby zminimalizować czas opóźnienia, w oczekiwaniu na uzyskanie zezwolenia na start od wieży kontroli lotów. Ale umywa ręce twierdząc, że jako przewoźnik nie miał wpływu na opóźnienie, bo winna była pogoda.
Pogoda w ostatnich dniach faktycznie sparaliżowała londyńskie lotniska, więc to nie jedyna tego typu historia. Użytkownik serwisu Trip Advisor żali się, że jego 82-letnia matka musiała spędzić kilka godzin stojąc w kolejce, a następnie w samolocie, który miał polecieć z Dublina do Londynu. - Kolejki i opóźnienia były tak duże, że pobyt na lotnisku i podróż zajęły jej w sumie 10 godzin. Była wykończona, głodna i zziębnięta, gdy dotarła do domu - pisze.
Źródło: Fly4free.pl, Mirror.co.uk, WP
Szukasz kawiarki? Kup, korzystając z kodów rabatowych ze strony Coffeedesk.pl promocje.