65. rocznica wybuchu wojny w cieniu innych niemieckich rocznic
Przypadająca w tym roku 65. rocznica napadu
hitlerowskich Niemiec na Polskę nie wzbudza większego
zainteresowania ani wśród niemieckiej klasy politycznej, ani wśród
niemieckich mediów. Pozostaje w cieniu innych uroczyście
obchodzonych w tym roku rocznic związanych z II wojną światową.
30.08.2004 | aktual.: 30.08.2004 15:16
W tym roku panuje cisza na temat 1 września 1939 roku. Dotyczy to zarówno publicystyki, jak polityki - powiedział w poniedziałek Robert Maier z Instytutu im. Georga Eckerta w Brunszwiku.
Niemiecki historyk wyjaśnił, że "kultura wspomnieniowa" w Niemczech opiera się głównie na okrągłych rocznicach. W tym roku obchodzono uroczyście wiele ważnych rocznic, m.in. lądowania zachodnich aliantów w Normandii, zamachu na Hitlera czy też wybuchu Powstania Warszawskiego, dlatego na inne wydarzenia zabrakło miejsca - zauważył. Maier przypomniał, że prezydent Johannes Rau uczestniczył 1 września 1999 roku w uroczystościach na Westerplatte. W niemieckich mediach ukazało się wówczas wiele publikacji na temat wybuchu wojny.
Również zdaniem Edmunda Dmitrowa ze stacji naukowej PAN w Berlinie, początek hitlerowskiej agresji na Polskę spychają w cień inne wydarzenia wojenne: zakończenie wojny 8 maja 1945 roku, zamach na Hitlera 20 lipca 1944 roku lub też atak na ZSRR w czerwcu 1941 roku. Spotykam czasami niemieckich historyków, którzy twierdzą, że II wojna światowa rozpoczęła się napadem na ZSRR - powiedział polski historyk. - Niemcy kojarzą okrucieństwa wojenne i zbrodnie z wojną na Wschodzie i ewentualnie na Bałkanach, pomijając Polskę. A przecież wojna z Polską miała także podłoże rasowe - powiedział Dmitrów.
Znawca historii społecznej III Rzeszy Hans-Ulrich Wehler twierdzi, że pamięć o holokauście przysłoniła Niemcom wszystkie inne wojenne wydarzenia, w tym agresję na Polskę.
Wyniki sondaży potwierdzają opinie historyków. Jak wynika z ankiety opublikowanej w sierpniowym wydaniu czasopisma GEO, dzień 8 maja 1945 roku wymieniany jest przez Niemców najczęściej jako najważniejsza data z historii II wojny światowej. Początek wojny nie pojawia się w ogóle wśród odpowiedzi. W tej samej ankiecie Polacy uznali 1 września 1939 roku za najważniejsze wydarzenie minionego stulecia. Warto dodać, że ponad 40% Niemców nie potrafiło wymienić żadnego ważnego wydarzenia z historii.
Od końca lat 50. niemieckie związki zawodowe obchodzą dzień 1 września jako "Dzień Antywojenny", jednak jest on od dawna niemal całkowicie pozbawiony kontekstu historycznego. Związkowcy oraz środowiska lewicowe i lewackie wykorzystują ten dzień do ataków na politykę zagraniczną i społeczną rządu. Spotkanie organizowane 1 września przez berlińską organizację centrali związków zawodowych DGB ma być poświęcone polityce Izraela wobec Palestyńczyków. W tegorocznym apelu DGB nie ma ani słowa o hitlerowskiej agresji na Polskę, jest natomiast krytyczna ocena polityki USA w Iraku.
Na początku obecnej dekady, dacie 1 września usiłowała nadać nowy charakter przewodnicząca Związku Wypędzonych (BdV) Erika Steinbach. W 2001 roku BdV zorganizował w Berlinie właśnie w rocznicę hitlerowskiej agresji "Dzień stron ojczystych" - doroczne spotkanie niemieckich wypędzonych. Uczestnicy spotkania, w tym premier Bawarii Edmund Stoiber, wytykali Polakom, Czechom i innym wschodnioeuropejskim narodom przestępstwa popełnione na Niemcach, nie wspominając ani słowem o rocznicy wybuchu wojny. Tylko dzięki intensywnym zabiegom dyplomatycznym udało się odwieść BdV od kontynuowania tej tradycji.
O godne uczczenie rocznicy wybuchu II wojny zabiega od pewnego czasu Ambasada RP w Niemczech. W ubiegłym roku przedstawiciele władz Polski i RFN złożyli po raz pierwszy od zjednoczenia Niemiec wieńce w Nowej Wartowni, miejscu odpowiadającym rangą Grobowi Nieznanego Żołnierza w Warszawie. W najbliższą środę dojdzie ponownie do złożenia wieńców. Z inicjatywy grup obywatelskich oraz władz dzielnicowych odbędzie się kilka mniejszych imprez, m.in. odsłonięcie tablicy na cześć poległych robotnic przymusowych.
Nie można też zapominać, że to właśnie niemiecki dziennikarz Joachim Trenkner przyczynił się niedawno do odkrycia nowych aspektów niemieckiej agresji w 1939 roku. Trenkner wykazał, że nie Westerplatte, lecz Wieluń był pierwszym obiektem ataku na Polskę. Pierwsze bomby spadły na śpiące miasto o godz. 4.40. W wyniku nalotów zginęło 1200 osób. Miasto, w którym nie było żadnych polskich oddziałów wojskowych, zostało zniszczone w 70 procentach.
"Tutaj w kraju (w Niemczech) nie powinno zapominać się, przy całym zajmowaniu się własnymi ofiarami nalotów, kiedy i gdzie to wszystko zaczęło się: 1 września 1939 roku w Wieluniu" - czytamy w artykule Trenknera opublikowanym w ubiegłym roku na łamach tygodnika "Die Zeit".