55. rocznica Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka
55 lat temu, 10 grudnia 1948 r., Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych uchwaliło Powszechną Deklarację Praw Człowieka - dokument stwierdzający niezbywalność podstawowych praw przysługujących wszystkim z tytułu przynależności do gatunku ludzkiego.
W Deklaracji sformułowano dwie kategorie praw - prawa i swobody polityczno-obywatelskie (wolność słowa, wyznania, poruszania się, równość wobec prawa, zakaz stosowania tortur itd.) oraz prawa społeczno-ekonomiczno-kulturalne (prawo do pracy, godziwego wypoczynku, kształcenia się itp.). Zawarte potem umowy nadały normom zawartym w Deklaracji wiążącą moc konwencji międzynarodowych.
Działania agend ONZ wspierają wyspecjalizowane organizacje pozarządowe, jak Human Rights Watch i Amnesty International, które monitorują przestrzeganie praw człowieka na świecie i sporządzają doroczne raporty na ten temat.
W okresie zimnej wojny Powszechna Deklaracja Praw Człowieka oraz nawiązujące do niej Porozumienia Helsińskie odegrały zasadniczą rolę we wzmocnieniu opozycji w krajach komunistycznych, która powoływała się na te dokumenty, podpisane i ratyfikowane przez rządy tych państw.
Organizacje obrony praw człowieka podkreślają postęp, jaki od uchwalenia Deklaracji z 1948 r. dokonał się w poszerzaniu strefy wolności na świecie, i takie zdobycze jak zwiększenie praw kobiet i dzieci (Konwencja o Prawach Dziecka). Inne przytaczane osiągnięcia to powstanie trybunału międzynarodowego dla zbrodniarzy wojennych w byłej Jugosławii oraz utworzenie stałego Międzynarodowego Trybunału Karnego mającego sądzić winnych łamania praw człowieka.
Zdaniem czołowego amerykańskiego eksperta ds. praw człowieka z konserwatywnego American Enterprise Institute, Joshuy Muravchika, zasługi za postęp na tym polu tylko częściowo można przypisać ONZ.
"Główną zasługę mają sami dysydenci, ludzie bohatersko walczący o wolność w swoich krajach, jak Vaclav Havel w Czechosłowacji, działacze 'Solidarności' w Polsce czy Martin Luther King w USA. Na drugim miejscu postawiłbym Stany Zjednoczone, których rząd nie był wprawdzie konsekwentny w promowaniu praw człowieka, ale w sumie stał się potężną siłą na rzecz ich obrony na świecie" - powiedział Muravchik.
Zagraniczni krytycy wypominają jednak administracji prezydenta Busha, że jej nieufność wobec traktatów i organizacji międzynarodowych - w tym zawieranych i powoływanych w obronie praw człowieka - działa w efekcie na ich niekorzyść.
"Nieobecność USA zarówno w Traktacie Ottawskim (zakaz min przeciwpiechotnych), jak i w Międzynarodowym Trybunale Karnym pokazuje, do jakiego stopnia prawa człowieka wyprzedziły ich największego obrońcę w przeszłości" - pisze prorektor Uniwersytetu ONZ, Ramesh Thakur (w japońskim dzienniku "Yomiuri Shimbun").
Prawa człowieka ciągle zagrożone
Mimo postępów w zakresie swobód politycznych, działacze ruchu praw człowieka zwracają uwagę na zaniedbywanie praw społeczno-ekonomicznych w wielu krajach ubogiego Południa, gdzie rosną nierówności społeczne, i na praktykowanie przemocy, tortur i wysiedleń w toku zbrojnych konfliktów religijnych i etnicznych w Trzecim Świecie, nasilonych po zakończeniu zimnej wojny.
Idea uniwersalności praw człowieka jest stale atakowana przez rządy państw autokratycznych, zwłaszcza z Azji Wchodniej. Twierdzą one, że większość norm sformułowanych w Deklaracji z 1948 r. jest produktem liberalnej i indywidualistycznej kultury zachodniej, obcej "wartościom azjatyckim" kładącym nacisk na interesy społeczności, obowiązki jednostki wobec państwa i porządek publiczny.
Jak jednak zauważył specjalista w zakresie praw człowieka, profesor American University, Robert Goldman, rządy łamiące prawa człowieka nigdy się do tego nie przyznają, starają się zaprzeczać faktom - tym samym niejako potwierdzając, iż uznają uniwersalność i prawomocność norm zawartych w Deklaracji ONZ.
W oświadczeniu wydanym z okazji 55. rocznicy Deklaracji, Human Rights Watch zwróciła uwagę, że po 11 września 2001 r. pojawiło się nowe zagrożenie dla praw człowieka - w postaci wprowadzonych w wielu krajach ustaw antyterrorystycznych.
"Rządy atakują prawa człowieka używając retoryki antyterrorystycznej dla usprawiedliwienia nadużyć i rozprawiania się z politycznymi przeciwnikami. Zachodnie mocarstwa, które twardo potępiały kiedyś naruszanie praw człowieka, dziś same uciekają się do tych metod, albo przymykają oczy na represyjne praktyki swoich sojuszników w walce z terroryzmem" - czytamy w oświadczeniu Human Rights Watch.
Obiektem krytyki tego rodzaju są głównie Stany Zjednoczone, oskarżane o tolerowanie łamania praw człowieka w zaprzyjaźnionych krajach arabskich, jak Egipt czy Arabia Saudyjska, gdzie stosuje się tortury w śledztwie i tłumi swobody polityczne.