500+ dla seniorów. Nowy dodatek pochłonie miliardy
500+ dla seniorów co rok? Nad pomysłem pracuje resort rodziny i pracy, a jego wprowadzenie w życie bierze pod uwagę Ministerstwo Finansów.
Startuje trzyletni maraton wyborczy, a głosy seniorów są dla PiS bezcenne - pisze w środę "Dziennik Gazeta Prawna". Nic dziwnego to aż 9 milionów wyborczych głosów.
Jak podaje "DGP", świadczenie finansowe miałoby być wypłacane emerytom i rencistom już od 2018 r. Beneficjenci dostawaliby je raz w roku, a nie co miesiąc jak 500+ skierowane do rodzin.
- Widać, że po wprowadzeniu 500+ rodziny robią lepsze zakupy, bo ich sytuacja finansowa poprawiła się, a osoby starsze liczą każdy grosz. W wielu rozmowach z emerytami, którzy dostają najniższe świadczenia, przewija się wątek, że taki jednorazowy zastrzyk finansowy pozwoliłby im na niewielkie inwestycje, zrobienie remontu, zakup sprzętu, bo na bieżąco nie są w stanie oszczędzać - powiedziała Elżbieta Rafalska, minister resortu rodziny, pracy i polityki społecznej. Minister podkreśliła, że chodzi o "wstępny projekt, jeszcze przed konsultacjami".
Waloryzacja rent i emerytur w 2018 r. Będą podwyżki świadczeń. Zobacz wideo:
Aby świadczenie weszło w życie, pieniądze na jego pokrycie powinny zostać zapisane w ustawie budżetowej na 2018 r. Dziennik wskazuje, że resort finansów już pracuje nad budżetem na nowy rok. Z szacunków ministerstwa Mateusza Morawieckiego wynika, że sfinansowanie nowego dodatku będzie kosztowało 2,5 mld zł.
W Polsce jest ok. 9 milionów emerytów i rencistów. Z wyliczeń "DGP" wynika, że środków na nowy dodatek wystarczy na wypłatę świadczenia dla 5-6 mln seniorów. Dodatkowo będzie to zależało nie tylko od pieniędzy zarezerwowanych w kasie państwa, ale także od tego, czy byłoby to świadczenie w identycznej wysokości dla wszystkich.
Od przyszłego roku startuje trzyletni wyborczy maraton: najpierw wybory samorządowe w 2018 r., potem w 2019 r. europejskie oraz parlamentarne i wreszcie w 2020 r. prezydenckie. - Emeryci są i będą istotną grupą wyborców. Zależą od instytucji publicznych, więc politykowi łatwo do nich dotrzeć. Poza tym, z powodu zmian demograficznych, na pewno nie będzie ich ubywać - ocenił w swym komentarzu dla dziennika politolog Rafał Chwedoruk.