5 metrów do górnika z kopalni "Rydułtowy-Anna"
4,5-5 metrów rumowiska dzieli wciąż ratowników od górnika, zasypanego w środę po tąpnięciu w kopalni "Rydułtowy-Anna". Nadal trudno przewidzieć, jak długo jeszcze może potrwać akcja.
26.03.2010 21:50
40-letni górnik, zasypany w wyrobisku kopalni 1000 m pod ziemią, nie daje oznak życia. Ratownicy znają jego położenie, ale wydostanie go ze strefy zawału wymaga czasu.
W piątek rano jednemu z ratowników udało się dojść w pobliże miejsca, gdzie leży poszkodowany elektryk górniczy. Ratownik zbliżył się do niego na tyle, by dotknąć jego głowy i kasku. Dotarł blisko poszkodowanego czołgając się "korytarzem", wyznaczonym przez resztki znajdującego się tam przenośnika.
Nie oznaczało to, że możliwe będzie szybkie wydostanie górnika. W zasypanym chodniku znajdują się uszkodzone elementy obudowy wyrobiska, zniszczone fragmenty urządzeń, kable i przewody. Posuwając się naprzód, ratownicy muszą np. rozcinać blachy i inne elementy.
Rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia, Zbigniew Madej zapewnił, że ratownicy koncentrują się wyłącznie na tym, by jak najszybciej dojść do poszkodowanego. W wyrobisku stale pracują zastępy ratownicze, zmieniając się co pół godziny. Ratownicy drążą w rumowisku tzw. chodnik ratunkowy o wymiarach ok. 1,5 na 1,5 metra.
W piątek wczesnym popołudniem szacowano, że od czoła drążonego chodnika do miejsca, gdzie znajduje się górnik, jest 7-8 metrów. - Według ostatnich szacunków, pomiędzy ratownikami a górnikiem jest jeszcze 4,5-5 metrów - powiedział wieczorem Madej.
Według wcześniejszych ocen przedstawicieli nadzoru górniczego, dotarcie do poszkodowanego może zająć około dwóch dni. Ratownicy muszą poruszać się szczególnie ostrożnie - naruszenie struktury rumowiska mogłoby jeszcze utrudnić dotarcie do górnika lub spowodować u niego dodatkowe obrażenia. Gdy tylko będzie to możliwe, poszkodowanego obejrzy lekarz.
W zasypanym wyrobisku cały czas był przepływ powietrza. Trzeba jednak pamiętać, że od tąpnięcia i zawału upłynęły już ponad dwie doby. W tym czasie górnik przebywał w ekstremalnych warunkach, mógł również zostać przygnieciony skałami. Z relacji ratownika, który dotarł w pobliże poszkodowanego nie wynika jakie są obrażenia górnika.
Do tąpnięcia w kopalni w Rydułtowach doszło w środę rano. Wstrząsowi o energii odpowiadającej ok. 2,4 stopniom Richtera towarzyszył zawał skał w położonym na poziomie 1000 metrów chodniku na długości ok. 35 metrów. W pobliżu znajdowało się siedmiu górników. Sześciu wycofało się o własnych siłach. Z obrażeniami niezagrażającymi życiu zostali przewiezieni na dokładne badania do miejscowych szpitali.