5‑letnie wyroki za okradanie kont bankowych
Na kary po 5 lat więzienia skazał
wrocławski sąd okręgowy trzech mężczyzn, którzy podrobili kilkaset
kart bankomatowych i wyprowadzili z różnych kont prawie milion
złotych. Dwaj ich wspólnicy otrzymali wyroki: 2 lata więzienia
oraz 2 lata w zawieszeniu na 5 lat.
Organizatorami przestępczego procederu, prowadzonego przez kilka miesięcy 2001 roku, byli Mariusz M., główny pomysłodawca, Arkadiusz P. i Michał C.
Sędzia Jerzy Menzel przez dwie godziny wyliczał czyny, których dopuścili się oskarżeni. W sumie mężczyźni okradli za pomocą podrobionych kart bankomatowych ok. 180 kont różnych osób z całej Polski. Przeciętnie wyciągali ok. tysiąca zł z konta tak, aby nie przekroczyć dziennego limitu wyznaczonego przez bank i aby poszkodowany nie od razu zorientował się, że został okradziony.
"Oskarżeni przyznali się do zarzucanych im czynów. Przestępstwo nie było przypadkowe, lecz dobrze przemyślane i przygotowane. Wszyscy oskarżeni mieli bardzo dobre przygotowanie z zakresu elektroniki i informatyki" - mówił sędzia Menzel. Dodał, że na korzyść oskarżonych działa to, że po zatrzymaniu z początku współpracowali z organami ścigania i dlatego otrzymali najniższe z możliwych za popełnione czyny 5-letnie wyroki. Za przestępstwa, jakich dokonali, grozi bowiem nawet do 25 lat więzienia.
Natomiast Andrzej R., który w sumie wyprowadził bezprawnie z cudzego konta 700 zł został skazany na 2 lata więzienia. Dwukrotnie wybrał on z Mariuszem M. pieniądze na podstawie sfałszowanych kart. Natomiast Maciej P., który użyczył swego auta do przestępczej działalności został skazany na 2 lata w zawieszeniu na 5 lat.
Przestępcy umieszczali na bankomatach mikrokamery, skanery i nadajniki radiowe, umożliwiające im poznawanie kodów kart, z jakich korzystali klienci. Sami siedzieli w zaparkowanym niedaleko aucie, gdzie mieli zestaw do odbioru i nagrywania obrazu wysyłanego przez kamerę, a także komputer do zapisywania wykradzionych danych. Później, już w domu, spokojnie tworzyli podrobione karty bankomatowe, do których znali kody.
Złodzieje wybierali pieniądze w m.in. Bydgoszczy, Wrocławiu, Łodzie, Poznaniu, Jeleniej Górze oraz Kaliszu.