Na chłopca natknęli się policjanci na jednej z ulic. Mówił, że był u kolegi - poinformował oficer dyżurny gnieźnieńskiej policji.
Dziecka szukało około stu policjantów, w tym 36 z Poznania, oraz strażnicy miejscy i strażacy. Po mieście jeździły radiowozy, z których podawano komunikat o zaginięciu chłopca i jego rysopis. Do włączenia do akcji przygotowywano kolejną grupę funkcjonariuszy.
Malec miał poczekać przed domem na matkę, która zamierzała iść z nim na spacer. Kiedy matka wyszła, Szymona nie było. Najpierw rodzice przez dwie godziny szukali dziecka na własną rękę, potem zawiadomili policję, która natychmiast wszczęła poszukiwania na szeroką skalę.