34 zabitych w katastrofie drogowo-kolejowej na Węgrzech
34 osoby zginęły w wypadku na Węgrzech, gdy niemiecki autokar turystyczny wjechał pod pędzący pociąg na przejeździe kolejowym w pobliżu popularnej miejscowości Siofok nad Balatonem.
Autokar wjechał na tory mimo czerwonego światła sygnalizacyjnego na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. W pojazd uderzył rozpędzony do 100 km/h pociąg InterCity. Autokar przełamał się na pół. Pociąg wlókł przednią część autobusu ok. 200 metrów po torach. Tylna część stanęła w płomieniach.
Na miejscu zginęło 30 osób, trzy kolejne zmarły w szpitalu, jedna w drodze do szpitala. Pięć osób, w tym węgierski pilot wycieczki, zostało rannych. Wszystkie ofiary to pasażerowie autokaru, którym jechało 37 turystów. Według węgierskiej agencji MTI, wśród śmiertelnie rannych był kierowca i jego zmiennik.
W pociągu, którego kilka wagonów się wykoleiło, ranny został maszynista i jeden pasażer.
Do tragedii doszło tuż po godz. 8.30 między miejscowościami Ajka i Devecser. Pociąg, który uderzył w autokar, jechał z Budapesztu do Nagykanizsa.
Ponieważ kierowca autobusu nie żyje, a maszynista pociągu w stanie krytycznym przebywa w szpitalu, na razie nie sposób ustalić dokładnego przebiegu zdarzenia.
Jak opowiada naoczny świadek, do wypadku doszło, gdy przez tory przejeżdżały dwa niemieckie autokary. Pierwszy przejechał bezpiecznie, drugi wjechał na tory już, gdy zapaliło się czerwone światło. "Pociąg zagwizdał dwa razy, ale nie był w stanie zatrzymać się na czas" - powiedział agencji AP Istvan Galos, 39-letni inżynier, który w chwili wypadku był w samochodzie stojącym po przeciwnej stronie przejazdu.
Pasażerowie autokaru, w większości starsi ludzie, pochodzili głównie z Dolnej Saksonii i Szlezwika-Holsztynu, na północy Niemiec - poinformowało biuro turystyczne Ursel-Reisen. Jechali na jednodniową wycieczkę w ramach wczasów nad Balatonem.
W wielkiej akcji ratunkowej uczestniczyło trzydzieści karetek i cztery śmigłowce ratunkowe. Na miejsce wypadku pospieszył niemiecki ambasador w Budapeszcie, przyjechał też premier Węgier Peter Medgyessy.
Lekarz ze szpitala w Siofok, dokąd przywieziono rannych, dr Vilmos Olah przypomniał, że na tym samym przejeździe kolejowym w 1980 r. doszło do wypadku, w którym zginęło 24 Węgrów. ,i."Nie wiem, ilu ludzi musi jeszcze zginąć, by w końcu zrobili porządek z tym przejazdem" - powiedział dziennikarzom.
Na Węgrzech na większości przejazdów kolejowych są tylko światła, strzeżone przejazdy to rzadkość. W czasie wizyty na miejscu wypadku premier Medgyessy zapowiedział, że rząd zastanowi się nad możliwością zainstalowania szlabanów na przejazdach kolejowych.
Ostatnią podobną tragedią na Węgrzech był wypadek autokaru z polskimi pielgrzymami, jadącymi do sanktuarium Medjugorie w Bośni. Doszło do niego w lipcu zeszłego roku. Zginęło wówczas 19 osób, a ponad 30 zostało rannych. Wypadek wydarzył się dwadzieścia kilometrów od Siofok.