34 osoby zginęły w serii zamachów w Bagdadzie
W zamachach bombowych w Bagdadzie zginęło 34 ludzi, a
224 zostało rannych - poinformował szef irackiej policji,
wiceminister spraw wewnętrznych Ahmad Ibrahim. 26 ofiar
śmiertelnych to cywile. Wśród rannych jest 65 policjantów. Ze
świata napływają głosy potępienia tych zamachów.
27.10.2003 | aktual.: 27.10.2003 16:07
Wszystkie pięć ataków było samobójczymi zamachami bombowymi - powiedział na konferencji prasowej amerykański generał Mark Hertling, sugerując, że zamachowcami mogli być cudzoziemcy.
Przedstawiciele Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) powiadomili, że wybuch przed siedzibą Czerwonego Krzyża w irackiej stolicy spowodował 10 ofiar śmiertelnych. Wśród nich jest dwóch irackich pracowników organizacji.
Przedstawiciel żandarmerii wojskowej USA powiedział, że w ataku na posterunek policji zginęło ośmiu ludzi, a szpitale w Bagdadzie informowały o 15 zabitych w zamachach na dwa inne posterunki policji.
Dane MKCK, szpitali i żandarmerii wojskowej USA mówią łącznie o 33 zabitych, o jednym mniej, niż podał Ibrahim. Nie wiadomo, w którym z zamachów liczba ofiar okazała się większa.
Seria tych potężnych eksplozji nastąpiła w godzinach porannych. Naoczni świadkowie mówili o wybuchu samochodu-pułapki, prawdopodobnie ambulansu, w centrum miasta, tuż obok budynku, w którym znajduje się główna siedziba Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża. Kilkanaście minut później nastąpił drugi wybuch - w rejonie pobliskiej siedziby irackiego Ministerstwa Przemysłu. Zaatakowane zostały także posterunki policji.
Agencje informują o atmosferze zastraszenia wśród mieszkańców i chaosie panującym w mieście.
Naoczni świadkowie twierdzą, że pierwszy wybuch nastąpił o godzinie 8.30 miejscowego czasu (o 6.30 polskiego czasu), kiedy mieszkańcy miasta śpieszyli do pracy. Zdaniem niektórych świadków, samochód użyty w ataku miał oznaczenia Czerwonego Krzyża. Inne źródła mówią, iż była to karetka pogotowia.
Ochrona nie wpuściła pojazdu za bramę budynku. Samobójca zdetonował ukryte w pojeździe materiały wybuchowe w odległości 20 metrów od siedziby MKCK. W miejscu wybuchu powstał krater o średnicy 3-4 metrów i głębokości ponad metra.
Irakijczyk pracujący w sąsiednim budynku powiedział, że słyszał jedną wielką eksplozję, a potem dwie mniejsze. Gdy wybiegł na zewnątrz, zobaczył zabitych i bardzo wielu rannych. Powiedział, że w powietrzu latały odłamki samochodu, kawałki budynków i szczątki ofiar. Z budynków wokół głównej siedziby Czerwonego Krzyża wyleciały szyby. Na ulicach leżą kawałki tkanin i mebli.
Rzeczniczka Czerwonego Krzyża Nada Doumani powiedziała polskim dziennikarzom, że jest jeszcze za wcześnie, aby postanowić o zawieszeniu misji jej organizacji w Iraku. "Jesteśmy zaszokowani tym, co się stało, jesteśmy zaszokowani liczbą ofiar, jesteśmy zaszokowani, ponieważ ofiarą ataku padł Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża. Nie rozumiem, jak można atakować taką organizację ani kto za tym stoi" - powiedziała.
Rzeczniczka nie była w stanie potwierdzić krążących w Bagdadzie pogłosek, że zamachu dokonano za pomocą karetki wyładowanej materiałami wybuchowymi. Świadkowie powiedzieli, że był to samochód osobowy marki Toyota, który podjechał pod niewielki budynek, będący główną siedzibą MKCK.
Z relacji rzeczniczki wynika, że wnętrza budynku są całkowicie zniszczone. Na zewnątrz widać ślady silnej eksplozji; ściany są osmolone i popękane, a wszystkie okna powypadały. Okolica bagdadzkiej siedziby Czerwonego Krzyża, w centrum miasta, jest zablokowana przez wojska amerykańskie i iracką policję.
Inny atak - na posterunek policji w dzielnicy Szaab - został przeprowadzony przez zamachowców z użyciem samochodu terenowego. Pojazd, ostrzelany przez strażników, eksplodował w pewnej odległości od posterunku, który najwyraźniej miał być celem zamachowców. Zniszczonych zostało kilka samochodów, zaparkowanych w pobliżu. W znajdującej się niedaleko szkole podstawowej, gdzie rozpoczęły się lekcje, dzieci wpadły w panikę.
Zdaniem dziennikarzy, seria zamachów ma związek z rozpoczętym w poniedziałek islamskim miesiącem postu ramadanem. Opozycja chce rozmyślnie spotęgować nastroje zagrożenia wśród mieszkańców miasta - pisze Reuters z Bagdadu, dodając, że poniedziałkowa seria ataków ma bezprecedensowy jak do tej pory charakter.
W genewskiej siedzibie Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża wyrażono oburzenie z powodu ataku na siedzibę tej organizacji w Bagdadzie. Zapowiedziano, iż w najbliższych dniach zapadną decyzje w sprawie dalszej działalności MKCK w Iraku.
Oburzenie z powodu ataku wyraził rzecznik genewskiego Biura Wysokiego Komisarza NZ ds. Uchodźców Ron Redmond, a także rzecznik UNICEF Damien Personnaz. "To straszne, że ludzie usiłujący pomagać Irakijczykom zdają się być głównym celem ataków w Iraku" - powiedział rzecznik funduszu, zajmującego się udzielaniem pomocy dzieciom. "To zdarzyło się nie po raz pierwszy - stąd można sądzić, iż mamy do czynienia z sytuacją, gdy groźba dotyczy wszystkich organizacji humanitarnych, pracujących w Iraku" - powiedział Personnaz.
Po zamachu na siedzibę misji humanitarnych ONZ w Bagdadzie latem tego roku - kiedy wśród 23 ofiar śmiertelnych znalazł się wysłannik sekretarza generalnego ONZ Sergio Vieira de Mello - z Iraku wycofano większość zagranicznego personelu ONZ, w tym 350 pracowników UNICEF.
Zamach na siedzibę Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w Bagdadzie potępiła także Rada Europy. Przewodniczący Komitetu Ministrów RE, minister spraw zagranicznych Mołdawii Nicolae Dudau, przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego RE Peter Schieder i sekretarz generalny RE Walter Schwimmer w oświadczeniu opublikowanym w Strasburgu wyrazili oburzenie zamachem w irackiej stolicy.
Zwrócili uwagę, że ten akt przemocy jest tym bardziej poruszający, że został skierowany przeciwko instytucji humanitarnej, przeciwko ludziom, którzy poświęcają życie w służbie dla innych.
Wyraz oburzeniu z powodu zamachu na Czerwony Krzyż w irackiej stolicy dali przedstawiciele Unii Europejskiej, wyrażając jednak opinię, że sytuacja w Iraku "nie wymknęła się spod kontroli".
"Sytuacja (w Iraku) nie jest bardzo dobra, ale nie sądzę, żeby miała wymknąć się spod kontroli" - powiedział szef dyplomacji UE Javier Solana. Na pewno "sytuacja jest skomplikowana" - dodał.
Brytyjski minister spraw zagranicznych Jack Straw oświadczył, że jest "wstrząśnięty i oburzony tym najnowszym incydentem terrorystycznym". Podkreślił, że "nie odstraszą nas tego rodzaju oburzające akty".
Stan bezpieczeństwa w Bagdadzie jest, zdaniem Strawa, "niezadowalający", ale "ogólnie sytuacja w Iraku poprawia się".
"To, że terroryści znów zaatakowali nie wojska amerykańskie czy brytyjskie (...), lecz organizację międzynarodową, świadczy, jak bardzo są zdeprawowani" - powiedział Straw.