32% Polaków chciałoby głosować przez Internet
Prawie jedna trzecia Polaków (32%)
oddałaby swój głos w najbliższych wyborach parlamentarnych za
pośrednictwem Internetu, gdyby była taka techniczna i prawna
możliwość - wynika z badań SMG/KRC dla D-Link. Umożliwienie
oddania głosu on-line mogłoby zwiększyć frekwencję wyborczą o
ponad 8% - wynika z sondażu.
04.10.2007 | aktual.: 04.10.2007 22:44
W wyborach parlamentarnych w 2005 r. frekwencja wyniosła nieco ponad 40%. W wyborach do Europarlamentu - w 2004 r. do urn poszło tylko niespełna 21% Polaków.
Z przeprowadzonego na początku września SMG/KRC badania wynika, że na wprowadzeniu e-votingu najwięcej skorzystałaby Platforma Obywatelska, stracić mogłoby Prawo i Sprawiedliwość.
Wśród osób deklarujących udział w wyborach on-line wygrałaby PO uzyskując 39% głosów, niemal dwa razy więcej niż Prawo i Sprawiedliwość (21%).
W tym samym badaniu w próbie zawierającej już nie tylko internautów, a reprezentującą ogół społeczeństwa, różnica między tymi partiami wynosi 2 punkty proc. - PO ma 30, a PiS - 28% poparcia.
Na kolejnych miejscach w głosowaniu przez sieć znaleźliby się: koalicja Lewicy i Demokratów (8%) oraz Polskie Stronnictwo Ludowe (6%). W przypadku tych partii nie ma znaczenia, czy do próby brani są tylko internauci, czy reprezentanci ogółu społeczeństwa. Pozostałe partie nie przekroczyłyby progu wyborczego.
Wśród osób, które 21 października nie zamierzają wybrać się do urn, 15% zdecydowałoby się wziąć udział w wyborach, jeśli miałoby możliwość głosowania przez Internet. Podobnie jak co czwarta osoba (25%), która jeszcze nie wie, czy pójdzie na wybory.
Z badania wynika, że struktura społeczna osób chcących wziąć udział w wyborach za pośrednictwem Internetu nie różni się zasadniczo od struktury całego społeczeństwa. Nie można postawić tezy, że osoby chcące głosować przez Internet są różne od całości społeczeństwa - mówił na czwartkowej konferencji prasowej Kuba Antoszewski z SMG/KRC.
Dr Mikołaj Cześnik z Instytutu Studiów Politycznych PAN zwracał uwagę, że niewzięcie udziału w wyborach często wynika z przeszkód technicznych jakie stoją przed wyborcą, a nie z jego woli.
Według dr. hab. Andrzeja Szpocińskiego z ISP PAN, niezależnie od woli i chęci polityków głosowanie przez Internet będzie w Polsce możliwe w ciągu 15-20 lat. Tego się nie da uniknąć - podkreślił.
Nad takim rozwiązaniem pracuje już Stowarzyszenie Polska Młodych. Jak powiedział szef stowarzyszenia Rafał Flis, w ciągu półtora roku być może będzie gotowy konieczny system informatyczny. Wówczas Polska Młodych zacznie zbierać podpisy pod projektem zmian w ordynacji wyborczej. Według Flisa, nie ma przeszkód konstytucyjnych, by wprowadzić w Polsce e-voting.
Szpociński zaznaczył, że wprowadzenie głosowania przez Internet zwiększa wprawdzie liczbę głosujących, ale wcale nie musi poprawiać demokracji. Jak mówił, jeżeli ludzie będą mogli głosować za pomocą sieci, a do tej pory nie głosowali i nie są zainteresowani polityką, to będzie "głosowanie nijakie".
Upowszechnienie głosowania przez Internet może tak zmienić kulturę polityczną, że głosowanie będzie takim aktem jednorazowym, czysto instrumentalną czynnością - uważa naukowiec z PAN.
Badanie pokazało też, że Polacy, którzy mają dostęp do Internetu, nie zauważają obecności polityków w sieci. Jedynie 8% z nich deklaruje, że odwiedza strony internetowe ugrupowań politycznych. Jeszcze mniej, bo jedynie 4% internautów, zagląda na blogi polityków.
Badanie przeprowadzane było w dniach 7-10 września na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie 945 dorosłych mieszkańców Polski.
System e-votingu stosowany jest już w Estonii i Szwajcarii. W Estonii pierwszy raz wykorzystany został w 2005 roku. W 2007 roku Estończycy po raz pierwszy zagłosowali przez Internet w wyborach do parlamentu. Ponad 30 tysięcy spośród 940 tysięcy obywateli skorzystało z tej możliwości i oddało głos on-line.
W Szwajcarii każdy wyborca otrzymuje kartę do głosowania wraz z kodem PIN. Aby zalogować się na specjalnej stronie do głosowania i oddać głos, należy wpisać nie tylko numer karty do głosowania i kod PIN, ale także swoją datę urodzenia i miasto/gminę pochodzenia.