28‑punktowy plan pokojowy. Gniew wśród Ukraińców, satysfakcja u Rosjan
Rosjanie komentujący na Telegramie doniesienia o 28‑punktowym planie pokojowym nie kryją zaskoczenia, a nawet wątpią, że Ukraina i Europa zgodzą się na warunki tak korzystne tylko dla Kremla. Z kolei w Ukrainie oburzają się, że oddanie terytoriów nie wchodzi w grę.
"Pokój wkrótce?" - pytają autorzy kanału "Rosja Teraz" (1,3 mln obserwatorów) na Telegramie. Z satysfakcją donoszą, że "Kijów, osłabiony skandalami korupcyjnymi i porażkami na froncie, miałby być zmuszony do zaakceptowania propozycji Waszyngtonu". Projekt, przygotowywany przez specjalnego wysłannika USA Steve'a Witkoffa w negocjacjach z rosyjskim przedstawicielem Kiryłłem Dmitrijewem, obejmuje 28 punktów i nie powstał przy udziale Ukrainy - ani jej europejskich sojuszników.
Ukraina miałaby w zamian za "czynsz" oddać Rosji część Donbasu. Oprócz utraty terytorium plan przewiduje zmniejszenie o połowę Sił Zbrojnych Ukrainy i zakaz posiadania rakiet dalekiego zasięgu. Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Rosji, ogłosił jednak, że Moskwa nie dysponuje rzekomo żadnymi nowymi informacjami na temat negocjacji: - Nie, jak dotąd w tej sprawie nie ma żadnych innowacji, o których moglibyśmy was poinformować - odparł na pytania dziennikarzy.
Reakcje rosyjskich internautów są mieszanką sceptycyzmu, niedowierzania i agresji wobec Zachodu oraz Ukrainy. Wielu komentujących wprost podkreśla, że nie wierzy w realność jakichkolwiek ustaleń. Jak napisał niejaki Mitia Molokovich: "Nie ma co mieć złudzeń. Dopóki sami nie zajmiemy naszych terenów, nikt nam ich nie odda".
Widoczna jest także frustracja wywołana wojną i zmęczenie jej trwaniem. Niektórzy użytkownicy wyrażają pragnienie szybkiego zakończenia konfliktu: "Oby już się wszystko skończyło" - pisze niejaki Roma.
Trump zatwierdza plan pokojowy bez Ukrainy? Zełenski dziękuje USA na X
W tle przewija się poczucie oszukania - część komentujących jest nawet przekonana, że każdy plan pokojowy to "technologia oszustwa", a Zachód nie pozwoli zakończyć wojny na warunkach Rosji. Inni podejrzewają, że propozycje są zbyt "gładkie", by były prawdziwe. Mimo tej krytyki, część rozmówców szuka prostych odpowiedzi i mitologizuje zwycięstwo, które ma nadejść - "kiedyś".
Gwiazda rosyjskiego Telegrama Andriej Gurulew, rosyjski polityk i generał w stanie spoczynku, napisał, że Rosja i tak nie może wrócić do życia sprzed 2022 r. Jak podkreślił, "przede wszystkim musimy dokończyć specjalną operację wojskową - z druzgocącą siłą i bez alternatyw". Według niego działania na Ukrainie stały się "wydarzeniem, które zjednoczyło cały kraj, bo nie ma rodziny, której by nie dotknęły".
Ostrzegł również, że bez pełnego zwycięstwa przeciwnicy Rosji "podwoją wysiłki, aby przekształcić operację w siłę podziałów", na co jak dodał "nie można pozwolić".
Gniew i rozczarowanie wśród Ukraińców
Z komentarzy ukraińskich użytkowników mediów społecznościowych wyłania się obraz głębokiego rozczarowania i gniewu. W wielu wpisach dominuje przekonanie, że jakiekolwiek porozumienie zakładające oddanie terytoriów byłoby "kapitulacją", która tylko zachęci Moskwę do kolejnej agresji za kilka lat. "Skoro oddają ziemię, to po co wsadzają tylu ludzi do okopów? Żeby nasze dzieci znowu żyły pod Rosjanami?" - pyta jeden z komentujących, zarzucając Amerykanom egoistyczne motywacje.
Inni przypominają o gwarancjach, jakie USA miały dać Ukrainie przy rezygnacji z broni jądrowej i drwiąco sugerują, że skoro Waszyngton nie potrafi dotrzymać obietnic, to może "lepiej oddać Alaskę Moskalom". Pojawiają się też głosy, że plan ujawniony przez media wygląda jak "wersja Putina", a nie propozycja pokojowa Zachodu.
"Nie ma możliwości oddania ukraińskiej ziemi, nie teraz, nie po tylu ofiarach" - pisze użytkowniczka Olga.
"Dziesięć lat wojny nas zahartowało i jakikolwiek polityk, który zaakceptuje utratę terytoriów, zostanie wyniesiony nogami do przodu w najbardziej krwawym majdanie, jaki tylko możecie sobie wyobrazić" - czytamy w komentarzach na Facebooku pod artykułem o planie rozmów pokojowych.
Ukraińscy internauci chętnie komentowali też najnowsze doniesienia o aferze korupcyjnej z udziałem Timura Mindicza. Jak podała "Ukraińska Prawda", biznesmen prowadził luksusowy tryb życia - nie korzystał z restauracji, ponieważ w domu miał własnego kucharza. Wszystkie spotkania, lunche i kolacje odbywały się w jego biurze, mieszczącym się w tym samym budynku co apartament prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Takie sąsiedztwo zapewniało mu dodatkowe środki bezpieczeństwa wynikające z ochrony prezydenckiej.
Tymczasem ukraińskie media interpretują ostatnie komunikaty Zełenskiego jako sygnał, że odrzuca on propozycję przedstawioną przez Stany Zjednoczone.
- Jesteśmy również gotowi pracować w innych znaczących formatach, które mogłyby przynieść rezultaty. Ale najważniejszym czynnikiem dla powstrzymania rozlewu krwi i osiągnięcia trwałego pokoju jest ścisła współpraca ze wszystkimi partnerami oraz to, aby amerykańskie przywództwo pozostało skuteczne, silne i przybliżyło nas do pokoju, który przetrwa i zapewni bezpieczeństwo ludziom - oświadczył w środę wieczorem prezydent Ukrainy.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski