Rafał Ossowski czekał na swoją mamę lecącą boeingiem 767
Ok. 30 minut po starcie z Newark załoga polskiego samolotu sygnalizowała usterkę centralnego systemu hydraulicznego - poinformował na konferencji prasowej prezes LOT-u Marcin Piróg.
- Jeśli chodzi o klapy, to zadziałały, ale nie wysunęło się podwozie, stąd też przez godzinę samolot krążył. Po pierwsze próbował wypuścić podwozie, po drugie miał za dużo paliwa, żeby lądować - powiedział Piróg.
Wyjaśnił, że nad Warszawą boeing miał siedem ton paliwa. Maszyna musiała krążąc zużyć tyle paliwa, by "przy minimalnej ilości przy trzech tonach lądować".
Awaryjne zrzucanie paliwa nie miało miejsca.