22 z 33 górników już na powierzchni
Na powierzchni jest już dwudziesty drugi z 33 górników uwięzionych od sierpnia w chilijskiej kopalni miedzi i złota w San Jose. To 43-letni Samuel Avalos, pracujący w kopalni od pięciu miesięcy. Górników, obok wzruszonych rodzin, witają także najwyższe władze Chile, w tym prezydent Sebastian Pinera. Do San Jose przybył też prezydent Boliwii Evo Morales, który ma osobiście zabrać do kraju jednego z uratowanych górników narodowości boliwijskiej. Tymczasem chilijskie władze zapowiedziały, że operacja wydobywania górników może się skończyć przed końcem dnia, czyli mniej więcej 05.00 rano naszego czasu.
Minister powiedział, że operacja przebiega szybciej niż przypuszczano. Górnicy, którzy 69 dni przebywali pod ziemią, wyjeżdżają jeden po drugim i za każdym razem reakcja jest taka sama. Brawa otrzymują zarówno górnicy, który przetrwali w skrajnie trudnych warunkach, jak i ratownicy, inżynierowie i lekarze, których pomoc w akcji ratunkowej jest nieoceniona. Na górze ludzie skandują „Chile Chile”.
Wśród kilkunastu uratowanych górników jest najmłodszy z nich; 19-latek, który miał wyjątkowo silne zaburzenia psychiczne. Wyjechał już też były żołnierz, obecnie górnik, który pilnował dyscypliny. Na górze jest również jedyny górnik, który nie pochodzi z Chile - Boliwijczyk Carlos Mamani.
Prezydent Chile Sebastian Pinera już podziękował wszystkim specjalistom za ich ciężką pracę. Zdaniem obserwatorów, skuteczna akcja to nie tylko dowód na to, że nowoczesne technologie świetnie się sprawdzają, ale także na to, że Chilijczycy stanowią solidarny naród. Mężczyźni, którzy przez ponad dwa miesiące byli uwięzieni na głębokości prawie 700 metrów pod powierzchnią ziemi, po przywitaniu się z rodziną, trafiają od razu pod opiekę lekarzy w szpitalu polowym, który jest na to specjalnie przygotowany. Potem zostają przetransportowani helikopterami do innego szpitala, gdzie przechodzą specjalistyczne badania. Po długim czasie spędzonym pod ziemią górnicy muszą na razie nosić ciemne okulary, sprowadzane specjalnie z Kalifornii.
Pod ziemią czeka na kapsułę ratunkową kolejnych 11 górników. Na dole jest również trzech ratowników - dwóch sanitariuszy i ekspert techniczny. Kapsuła, w której górnicy wyjeżdżają na górę, jest wyposażona w butle z tlenem, specjalne pasy na wypadek zasłabnięcia górnika i czujnik pracy serca. Po bokach ma niewielkie, amortyzowane kółka, które łagodzą uderzenia o krawędzie szybu. Korytarz kopalni runął 5 sierpnia. Kontakt z żywymi górnikami nawiązano dopiero po kilkunastu dniach. Jeszcze nigdy w historii górnictwa nie zdarzyło się, by ludzie przebywali tak długo pod ziemią.