18‑latek do Tuska: "To jest pana robota"
- Czy widzieliście kogoś, kto w taki sposób mówił na spotkaniu PiS, do Morawieckiego czy Kaczyńskiego? - zapytał publiczność lider PO Donald Tusk podczas spotkania w Częstochowie w reakcji na głos maturzysty Jacka. 18-latek wezwał lidera PO, by wykonał on swoją "robotę", czyli wygrał z opozycją wybory. "Naiwność tego chłopaka to wyzwanie dla PiS" - tymi słowami zaatakował maturzystę pracownik mediów rządowych.
24.03.2023 | aktual.: 24.03.2023 16:03
Donald Tusk spotkał się w czwartek z mieszkańcami Częstochowy. Na sali był także 18-letni maturzysta Jacek, który zadał byłemu premierowi pytanie i poprosił go o złożenie obietnicy.
Maturzysta zwrócił się do Tuska
- Zastanawiałem się, gdzie pójdę na studia, z czym powiążę swoją przyszłość, czy to będą studia w Polsce, czy za granicą. Niestety coraz bardziej za granicą, bo nie jestem pewien ani rządów, ani tego, że pan wygra te wybory, że Platforma Obywatelska wygra, bo widzę po sondażach, że nie jest dobrze - powiedział do Tuska.
Maturzysta zwrócił się do Tuska z apelem: - Potrzebuję, żeby pan przekonał nie te osoby, które są tutaj, bo my pójdziemy i zagłosujemy na pana. Pójdziemy i oddamy głos na pana, bo panu ufamy, wiemy, że pan da radę, że pan naprawi, poprawi, rozliczy. Ale są osoby, które nadal siedzą w domach i myślą: "Co mi po tym?", "Bez różnicy". Tak nie może być.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
18-latek podkreślił, że dobrze zna język angielski i mógłby wyjechać za granicę, ale chce tu zostać, bo właśnie w Polsce ma rodzinę, przyjaciół i dziewczynę. - Chcę tutaj być. To jest pana robota. Ja pójdę na wybory - powiedział, po czym został nagrodzony gromkimi brawami ze strony publiczności.
Tusk podziękował za jego słowa, które "były bardzo autentyczne", a samo wystąpienie Jacka nazwał "emocjonalnym".
- Dziękuję za te słowa i za te emocje, bo emocje więcej warte są niż deklaracje, manifesty - odpowiedział były premier. - Ja bardzo, bardzo gorąco apeluję do wszystkich, którzy mają wpływ na swoje środowiska polityczne, żeby wsłuchali się właśnie w te emocje. Że nie ma już czasu i miejsca na jakieś kalkulacje, co komu się bardziej opłaca. One są uprawnione. Nie jestem naiwny: ktoś jest szefem partii, to myśli, w jakim wariancie będzie miał więcej posłów, ma jakąś presję środowiska - przyznał.
Tusk uderzył w PiS
- Tylko że sytuacja jest trochę inna. To nie jest pytanie, jakiej wielkości będzie klub tej czy innej partii. Będzie tak, jak to było w Ameryce, tak jak to było z głosowaniem nad Brexitem w Wielkiej Brytanii, jak to było w wyborach prezydenckich we Francji. To nie jest tylko polska sytuacja - zobaczycie, że to jest sytuacja mniej więcej 50 na 50 – zaznaczył Tusk.
- To znaczy: PiS i Konfederacja jako potencjalni sojusznicy, a z drugiej strony te główne partie demokratyczne - to to jest mniej więcej 50 na 50. W tym sensie każdy błąd może kosztować nas przegraną, a każdy człowiek, który jest gotów coś dołożyć, może oznaczać, że się przechyli na naszą korzyść – stwierdził.
Ocenił, że z owych kalkulacji biorą się kłopoty mniejszych partii opozycyjnych: po tym, jak poparcie PO wzrosło z kilkunastu do ok. 30 proc. jego potencjalni partnerzy i partnerki uznali, że wybory są wygrane i zaczęli myśleć o własnej pozycji i wpływie. - To może być w konsekwencji myślenie zabójcze. Każdy scenariusz jest jeszcze możliwy - przestrzegł.
Zadeklarował, że wierzy w zwycięstwo i sprostował, że szacunek 50 na 50 jest ostrożny, bo w rzeczywistości teraz jest według niego "55 do 45 po stronie demokratów". - Ale to można zmarnować, to jest bardzo mało i oni przede wszystkim mają wszystkie narzędzia. Dobrze wiecie, na co ich stać: (…) są gotowi do prowokacji, mogą kogoś zamknąć. Mają pewne przewagi - mówił o obecnej władzy Tusk.
- Jednej przewagi nie mają - stwierdził. - Jedną przewagę macie wy, my. Czy widzieliście w ciągu roku kogoś, kto w taki sposób by mówił na spotkaniu PiS do Morawieckiego czy do Kaczyńskiego? – zapytał, nawiązując do wystąpienia maturzysty. - Tutaj przychodzą ludzie, którym naprawdę o coś chodzi - podkreślił.
- Jeśli pan mówi z takim przekonaniem o tym, jak bardzo panu zależy i niemal ze łzami w oczach, to znaczy, że nie chodzi tylko o pana głos. Tu chodzi o to, że cała Polska też widzi, jak bardzo młodym ludziom zależy, aby skończył się czas łajdactw i upokorzeń – mówił przewodniczący PO.
Pracownik mediów rządowych: To wyzwanie dla PiS
Na słowa maturzysty zareagował Samuel Pereira, który pracuje w rządowej telewizji. "Naiwność tego chłopaka to wyzwanie dla PiS. Dziś ma zerowy PIT dla młodych i pracę, ale przecież gdy rządził Tusk on miał kilka lat i ma prawo nie wiedzieć o rekordowym bezrobociu u młodych, b. niskiej kwocie wolnej, głodowych stawkach godzinowych i pensjach itd" - napisał na Twitterze.
W komentarzach dodał: "To młody chłopak, wielu w jego wieku wierzy Korwinowi. Ze wszystkiego można wyrosnąć, ale tu chodzi o świadomość. Bez pluralizmu i rzetelnej informacji nie ma dobrej demokracji".
źródło: PAP