Społeczeństwo170 nazwisk, które ukrywa MEN. Na pokrętne tłumaczenie Zalewskiej reagują posłowie PO

170 nazwisk, które ukrywa MEN. Na pokrętne tłumaczenie Zalewskiej reagują posłowie PO

170 nazwisk, które ukrywa MEN. Na pokrętne tłumaczenie Zalewskiej reagują posłowie PO
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Wojciech Kardas
23.02.2017 15:27, aktualizacja: 23.02.2017 15:42

Minister Anna Zalewska konsekwentnie ukrywa ekspertów, którzy pracowali nad kształtem nowej podstawy programowej. W sprawie odmowy udzielenia informacji publicznej do Sejmu wpłynęła zbiorcza interpelacja. "Czy prawdą jest, iż ostateczna wersja dokumentów nie ma nic wspólnego z ekspercką pracą?" - pytają Zalewską posłowie PO.

O ile nazwiska prowadzących pracę zespołów podstaw programowych MEN ogłosiło już pod koniec października ubiegłego roku, dane ich współpracowników są ściśle tajne. Dokumenty opracowywało łącznie ponad 170 osób, którym MEN, na podstawie umowy cywilnoprawnej, wypłaciło w ramach pensji 831 tys. złotych. O sprawie pisaliśmy TUTAJ.

Eksperci bez znaczenia?

Odmowę udostępnienia ich nazwisk Zalewska tłumaczy tym, że powołani eksperci "nie mieli jakiegokolwiek wpływu na to, czy, i w jakim zakresie opracowane przez nich materiały zostaną wykorzystane przez Ministra Edukacji Narodowej". Minister zaznacza także, że decyzję w sprawie kształtu nowej podstawy programowej resort podejmował samodzielnie. Dlatego, mimo że MEN zawarło z ekspertami umowy cywilnoprawne, nie pełnią oni funkcji publicznych. A co za tym idzie, ich imiona i nazwiska nie podlegają pod ustawę o dostępie do informacji publicznych. Po co więc ministerstwo wydało pieniądze na ekspertów, których praca nie miała dla MEN żadnego znaczenia?

- Tłumaczenie minister jest pokrętne i niezrozumiałe. Myślę, że gdyby minister Zalewska nie miała nic to ukrycia, dla dobra sprawy podałaby tę informację do wiadomości publicznej - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską poseł Arkadiusz Marchewka, jeden z autorów interpelacji. - Patrząc na opinie specjalistów i profesorów, jestem zaniepokojony. Nie tylko językoznawcy pokazali słabe strony nowej podstawy, ale także fizycy czy biolodzy, którzy jasno wskazują, że w nowym dokumencie teoria ewolucji jest podważania na rzecz kreacjonizmu. To próba prania mózgu naszych dzieci - dodaje.

Interpelacja posłów PO nie doczekała się jeszcze ani publikacji na sejmowej stronie internetowej, ani odpowiedzi. Podobnie jak pytanie, które w tym samym temacie do MEN skierowała Wirtualna Polska. - Chcemy zobaczyć jakie osoby, o jakich poglądach i kwalifikacjach przygotowywały podstawę programową, od której będzie zależeć przyszłość następnych pokoleń i naszych dzieci. Powinniśmy wiedzieć czy eksperci minister Zalewskiej charakteryzują się profesjonalizmem i niezależnością - zaznacza Marchewka.

"Nie zrezygnujemy"

Pieniądze, które trafiły do rąk tajnych ekspertów MEN, pochodzą wprost z kieszeni podatników. - Dlatego obywatele, w szczególności rodzice uczniów mają prawo poznać te nazwiska. Poza tym, jeśli minister Zalewska korzystała z usług i porad osób, które mają odpowiednie kwalifikacje i autorytet, powinna już dawno udostępnić ich nazwiska. Chyba, że się czegoś obawia - dodaje poseł PO.

Minister Zalewska odmówiła już udzielenia informacji Fundacji "Przestrzeń dla Edukacji", dlatego prawdopodobnym jest, że zarówno Wirtualna Polska, jak i posłowie PO otrzymają bliźniaczą odpowiedź. Jeśli byłoby inaczej, minister Zalewska wykazałaby się pewną niekonsekwencją, na którą w tej chwili nie może sobie pozwolić.

Upór MEN spotka się zatem z uporem wszystkich podmiotów, które domagają się jawności działań minister Zalewskiej. - Mamy prawo do dostępu do informacji publicznych, które wprost wynika z Konstytucji RP. Liczymy na to, że minister udowodni, że jawność i przejrzystość finansów publicznych jest dla niej ważna. Jeśli nie, nie zrezygnujemy. Nasze możliwości się nie wyczerpały - komentuje Arkadiusz Marchewka.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (291)
Zobacz także