15 zabitych przez huragan Charley
Potężny huragan Charley po
przejściu nad Kubą uderzył w piątek wieczorem w wybrzeże USA. Na
Kubie Charley spowodował śmierć czterech osób - na zachodnim
wybrzeżu Florydy potwierdzono w sobotę śmierć 15 ludzi; władze
ostrzegają, że liczba ofiar może być znacznie wyższa.
W okręgu Charlotte zginęło co najmniej 10 osób, w innych rejonach Florydy - co najmniej pięć.
Wayne Sallade, dyrektor urzędu ds. zarządzania kryzysowego w okręgu Charlotte skorygował swą wcześniejszą ocenę, że huragan mógł tam zabić setki ludzi. Nie setki. Mam nadzieję, że liczba ofiar śmiertelnych ograniczy się do kilkudziesięciu - powiedział.
Charley został zaklasyfikowany jako sztorm 4. kategorii w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona, co oznacza prędkość wiatru 210-250 kilometrów na godzinę. Wbrew oczekiwaniom meteorologów, wichura nie słabnie, lecz przeciwnie, nasiliła po dotarciu na wybrzeże USA. Na Kubie w związku z huraganem ewakuowano 149 tys. ludzi - na Florydzie domy opuściło około miliona osób.
Huragan uderzył w piątek w amerykańskie wybrzeże nad Zatoką Tampa oraz w okolice Fortu Myers. Władze Florydy spodziewają się wysokich fal, powodzi i dalszych ofiar w ludziach. W całym stanie zamknięte są szkoły i urzędy.
Gubernator Florydy Jeb Bush (brat prezydenta USA George'a W. Busha) postawił w stan pogotowia służby ratunkowe. Gubernator ostrzegł, że skutki huraganu może odczuć nawet 2 miliony mieszkańców stanu, a straty materialne mogą sięgać 15 mld dol. Zastrzegł, iż są to jedynie wstępne szacunki.