Polska15-latka i 18-latek wśród oskarżonych o zabójstwo jubilera

15‑latka i 18‑latek wśród oskarżonych o zabójstwo jubilera

W Sądzie Okręgowym we Wrocławiu rozpoczął się proces pięciu osób oskarżonych m.in. o rozbój, zabójstwo jubilera i utrudnianie śledztwa. Na ławie oskarżonych zasiadło m.in. dwoje nastolatków: 15-letnia wówczas Aleksandra D. i jej chłopak, 18-letni Krystian B.

12.07.2011 | aktual.: 12.07.2011 16:37

Prokurator Krystian Medyński oskarżył Krystiana B. i 34-letniego Radosława H. o to, że 30 grudnia 2010 r. dopuścili się rozboju, który zakończył się zabójstwem jubilera Andrzeja K.. Aleksandra D. jest oskarżona jedynie o rozbój na jubilerze, czyli o to, że brała udział w okradaniu mężczyzny.

Dwaj pozostali mężczyźni, m.in. ojczym Krystiana B., są oskarżeni o utrudnienia śledztwa, m.in. wyrzucenie butów pochodzących z miejsca przestępstwa oraz ukrywanie dowodów zbrodni m.in. skradzionej jubilerowi biżuterii.

Podczas napadu oskarżeni użyli maski ducha, wykorzystywanej często przez dzieci podczas Halloween.

Na pomysł okradzenia jubilera wpadła 15-letnia wówczas Aleksandra D. - prostytutka, której 58-letni jubiler, Andrzej K. był klientem. Mężczyzna miał się przechwalać biżuterią i workami ze złotem. Podczas kolejnej wizyty u K., gdy mężczyzna zasnął, 15-latka zadzwoniła po kolegów: Radosława H. i Krystiana B.. Zostawiła nawet dla nich otwarte drzwi.

Jak wynika z aktu oskarżenia, "oskarżeni w celu uzyskania informacji o ukrytym w pomieszczeniach zakładu jubilerskiego złocie bili Andrzeja K. po całym ciele, skrępowali mu ręce oraz nogi kablem elektrycznym, a następnie wielokrotnie uderzali go po głowie butelkami".

Następnie zabrali prawie 2 kg srebrnej biżuterii, wartej 4,5 tys. zł, cztery zegarki, 35 zapalniczek i telewizor. Worków ze złotem nie znaleźli.

Podczas procesu Krystian B. przyznał się jedynie do tego, że skrępował jubilera i trzykrotnie uderzył go w głowę. Odwołał wcześniejsze wyjaśnienia złożone na policji i w prokuraturze, podczas których przyznał się do zabójstwa i dokładnie opisał przebieg wydarzeń. - Ja zabiłem tego człowieka pod wpływem impulsu. Byłem pijany. Wkurzyłem się, że nie chce powiedzieć, gdzie ma złoto - zeznawał podczas śledztwa.

Twierdził, że wcześniej składał takie wyjaśnienia z obawy przed Radosławem H. - Nie przyznaję się do zabójstwa jubilera. Wcześniej brałem wszystko na siebie, bo H. groził mi, że jak dostanie dożywocie, to mi poderżnie gardło, a Oli twarz obleje kwasem - tłumaczył Krystian B.

Podobne wyjaśnienia złożyła Aleksandra D., która najpierw obciążała zabójstwem Krystiana B., a później Radosława H. Kobieta nie chciała wyjaśnić sądowi skąd te rozbieżności.

- To może świadczyć tylko o pani wielkiej demoralizacji - mówił do oskarżonej sędzia Marcin Sosiński, przewodniczący składu sędziowskiego.

Andrzej L. (ojczyma Krystiana B.) podczas wtorkowego przesłuchania został przebadany alkotestem. Gdy okazało się, że ma prawie 1,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, sędzia Sosiński za obrazę sądu wysłał go na siedem dni do aresztu.

Proces będzie kontynuowany w środę; wtedy zostanie przesłuchany Radosław H. Mężczyzna podczas wtorkowej rozprawy złożył wniosek o przebadanie wszystkich oskarżonych wariografem.

Źródło artykułu:PAP
wrocławprocesnapad
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)