Polska14-latek zaatakował rodzinę w Chełmie. Świadkowie mówią, co zrobił potem. Wstrząsająca relacja ojca

14‑latek zaatakował rodzinę w Chełmie. Świadkowie mówią, co zrobił potem. Wstrząsająca relacja ojca

Do tragedii doszło na jednym z osiedli w Chełmie. 14-latek zabił nożem swoją macochę i ranił jej syna. Potem z zakrwawionym nożem wszedł do domu kultury. Zrozpaczony ojciec opowiada, co działo się z chłopcem.

14-latek zaatakował rodzinę w Chełmie. Świadkowie mówią, co zrobił potem. Wstrząsająca relacja ojca
Źródło zdjęć: © East News
Katarzyna Bogdańska

Horror rozegrał się w sobotę wieczorem. Policja dostała zgłoszenie, że w jednym z domów w Chełmie na Lubelszczyźnie doszło do rodzinnej awantury. Okazało się, że 14-letni Łukasz W. zaatakował nożem swoją przybraną matkę i jej syna.

Kobieta otrzymała kilka ciosów. Mimo reanimacji nie udało się jej uratować. 18-letni syn ofiary został ranny i trafił do szpitala. Ma rany głowy, klatki piersiowej i rąk. Jak informuje Polsat News, w czasie tragedii w domu było jeszcze dwoje dzieci w wieku 2 i 16 lat. Im nic się nie stało.

Chełm. Wstrząsające zachowanie 14-latka

Po ataku 14-latek wyszedł z domu i poszedł do Chełmskiego Domu Kultury. Chodził po korytarzu. W tym czasie na scenie trwała premiera sztuki. Na sali siedziało kilkaset osób.

- Wchodzi człowiek, który ma przy sobie nóż i młotek i nie wiadomo, co zrobi - opisywała w rozmowie z Polsat News Magda Pick, aktorka i uczestniczka sobotniego spektaklu. Inna osoba - pan Przemysław, uczestnik spektaklu, widział go z zakrwawionym nożem. - Kręcił się jakby był w jakiejś malignie - relacjonował.

Po chwili wyszedł. Kilkaset metrów dalej został zatrzymany przez policję. Nie stawiał oporu. Był bardzo spokojny.

Dramatyczne wyznanie ojca

Wiadomo, że 14-letni chłopak w przeszłości leczył się psychiatrycznie. Policja nie podała, z jakiego powodu doszło do tragicznej w skutkach kłótni. Wcześniej nie było zgłoszeń, dotyczących przemocy w tej rodzinie. Do zabójstwa doszło podczas nieobecności ojca.

Ten nie próbuje nawet bronić syna. W rozmowie z "Super Expressem" opowiada o problemach. Twierdzi, że nastolatek zmienił się w październiku. Zaczęli go fascynować zabójcy. Robert W. mówi wręcz, że jego syn zwariował.

Na ręku miał sobie nawet wyciąć żyletką imię i nazwisko dziewczyny, która razem ze swoim chłopakiem zamordowała rodziców. Na profilu społecznościowym nazwał się "Reb", jak jeden z zabójców z USA. Sprawą miała nawet zainteresować się policja, ale wówczas obrócił wszystko w żart.

W piątek miał napisać: "Pora zacząć zabijać...".

"Ja już nie mam syna. Mam jedynie dwuletnią córeczkę i to mnie trzyma przy życiu" - dodaje.

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (290)