136 protestów wyborczych w Sądzie Najwyższym
Do Sądu Najwyższego wciąż napływają protesty wyborcze. W piątek pocztą dotarły 53, w tym 34 w ramach Akcji Protest Wyborczy, której inicjatorzy chcą unieważnienia wyborów m.in. ze względu na niewprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Łącznie do piątku wpłynęło 136 protestów.
Ostatnim dniem składania do SN protestów wyborczych był czwartek, jednak brane pod uwagę będą również te protesty, które dotrą do sądu nawet w kilka dni po upływie terminu, gdyż w przypadku tych wysłanych pocztą będzie się liczyła data stempla pocztowego.
Krzysztof Michałowski z Zespołu Prasowego SN poinformował, że łącznie do piątku wpłynęło 136 protestów; 25 nie będzie rozpatrywanych przez sąd, ponieważ wysłano je przed ustawowym terminem; 65 dotyczy Akcji Protest Wyborczy.
Już od kilku dni osoby niezadowolone z organizacji wyborów - mimo powodzi - nawołują w internecie do składania protestów wyborczych; w ramach tej akcji umieścili nawet wzór pisma do SN.
Protest dotyczy naruszenia przepisów konstytucji, ustawy o wyborze prezydenta, co - zdaniem inicjatorów Akcji Protest Wyborczy - miało wpływ na wynik wyborów. Organizatorzy akcji wnioskują o stwierdzenie nieważności wyboru prezydenta.
Skarżący uważają, że został naruszony przepis konstytucji mówiący o równości wyborów. "Równość zasad to nie tylko prawna równość każdego głosu i jego oddania w samych wyborach, ale oznacza równość faktyczną, czyli możliwość udziału obywateli w tych wyborach poprzez możliwość uzyskania informacji dotyczącej miejsc, w których można głosować, możliwość fizycznego dotarcia do tych miejsc oraz uczestnictwa w kampanii wyborczej" - czytamy we wzorze protestu.
Osoby, które namawiają do złożenia takiego protestu, uważają, że mieszkańcy z zalanych terenów "w tym względzie zostali poszkodowani, nie mieli faktycznie możliwości uczestnictwa w tej kampanii, mieli utrudnioną możliwość fizycznego uczestnictwa w samych wyborach".
Pozostałe protesty, które dotarły do sądu w piątek, dotyczą różnych kwestii. W jednym proteście wyborca podnosi zarzut naruszenia przepisów ustawy o wyborze prezydenta w zakresie sposobu ustalenia wyniku głosowania w II turze wyborów w obwodowej komisji wyborczej na Pradze Południe w Warszawie i wnosi o ponowne przeliczenie głosów (w tej komisji 640 głosy oddano na Jarosława Kaczyńskiego, a 373 na Bronisława Komorowskiego)
.
Inny protest został wniesiony przez męża zaufania ze strony PiS. - Osoba ta zarzuca sfałszowanie wyborów w komisji, w której przebywała podczas głosowania. Podejrzewa, że nastąpiło to poprzez doliczanie niektórych głosów oddanych na Jarosława Kaczyńskiego do wyniku Bronisława Komorowskiego - mówił Michałowski. Zdaniem tego wyborcy - jak dodał - mogło to mieć wpływ na wynik wyborów.
W innym proteście skarżący zwraca uwagę na fakt, że pomimo iż głosował za granicą w dwóch turach, dopisując się do spisu wyborców za pomocą strony internetowej MSZ, to i tak nie został wykreślony ze spisu wyborców w miejscu swojego stałego zamieszkania.
Protest wniosła też córka osoby przebywającej w dniu wyborów w Zakładzie Leczenia Gruźlicy w Otwocku. Skarży się, że w ośrodku tym nie było lokalu wyborczego i tym samym nie można było oddać głosu.
W kolejnym proteście wyborca podnosi zarzut naruszenia konstytucji w związku z tym, że jeden z kandydatów na prezydenta uczestniczył w wyborach i sprawował jednocześnie inną ważną funkcję - był marszałkiem sejmu. - Wyborca traktuje to jako przekroczenie uprawnień konstytucyjnych, a sam fakt pełnienia dodatkowej funkcji mógł jego zdaniem wpływać na opinię wyborców - powiedział Michałowski.
Do sądu wpłynęło także kilka protestów dotyczących naruszenia ciszy wyborczej 4 lipca w związku z organizowaniem w Warszawie akcji na rzecz powodzian przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
Sąd Najwyższy rozpatruje protest w składzie trzech sędziów w postępowaniu nieprocesowym, stosując przepisy kodeksu postępowania cywilnego. Opinia sądu powinna zawierać ustalenia co do zasadności zarzutów protestu, a w razie potwierdzenia ich zasadności - ocenę, czy przestępstwo przeciwko wyborom lub naruszenie przepisów ordynacji miało wpływ na wynik wyborów.
Na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW oraz po rozpoznaniu protestów Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyborów prezydenckich.
Uchwała w tej sprawie jest podejmowana nie później niż w 30. dniu po podaniu wyników wyborów do wiadomości publicznej przez PKW. W przypadku podjęcia przez sąd decyzji unieważniającej wybory prezydenckie, przeprowadza się nowe głosowanie w ciągu 2,5 miesięcy.