Polska13-latka zmarła po gehennie na oddziale psychiatrycznym. Przyjechała z bólem głowy

13‑latka zmarła po gehennie na oddziale psychiatrycznym. Przyjechała z bólem głowy

13-latka, którą rodzice przywieźli do szpitala z bólem głowy, trafiła na oddział psychiatryczny. Tam przywiązano ją pasami do łóżka. Karina nie leżała na nim jednak długo, bo wkrótce zmarła. Według rodziców, wszystko przez złą diagnozę lekarzy, którzy zamiast twierdzić, że dziewczynka jest pobudzona, powinni ustalić przyczynę bólu.

13-latka zmarła po gehennie na oddziale psychiatrycznym. Przyjechała z bólem głowy
Źródło zdjęć: © TVP Info

27.01.2015 | aktual.: 25.05.2018 15:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

13-letnia Karina trafia do szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim z bólami głowy i wymiotami. Choć objawy dziecka były typowo neurologiczne, być może związane z infekcją, lekarz na początku odesłał ją do domu.

W końcu w ostrowieckim szpitalu zrobiono Karinie podstawowe badania krwi i moczu. Następnego dnia na prośbę rodziców tomografię komputerową i USG brzucha. Wyniki nic nie wykazały, ale 13-latka czuła się coraz gorzej. Lekarze nie zlecili jednak kolejnego badania, które wykazałoby, że pacjentka ma podwyższony poziom stężenia amoniaku we krwi. To zaburzenie metaboliczne, nazywane hiperamonemią; może być spowodowane nadmierną pracą mięśni, infekcją, czy mutacją genową.

- To jest badanie specjalistyczne. Nie jest wykonywane w naszym szpitalu - tłumaczy Józef Grabowski, dyrektor szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Później było już tylko gorzej. Lekarze z Ostrowca Świętokrzyskiego zadzwonili do szpitala dziecięcego w Kielcach. - Lekarz neurolog nie zechciał przyjąć tego dziecka. W związku z tym, że było tak mocno pobudzone, była decyzja lekarza psychiatry, żeby je uspokoić - wyjaśnił Grabowski.

W szpitalu psychiatrycznym Karinę związano pasami, a jej mamie nie pozwolono zostać przy ciężko chorej córce. Ostatecznie dziewczyna w krytycznym stanie trafiła na oddział intensywnej terapii w Kielcach. Tu dopiero okazało się, że miała podwyższony poziom stężenia amoniaku we krwi.

- Dobry neurolog by rozpoznał, co jest i dziecko byłoby do uratowania. A nam już córki nic nie wróci! - mówią załamani rodzice. Państwo Bajorowie uważają, że lekarze źle zdiagnozowali ich córkę, dlatego zmarła, wcześniej doświadczając koszmaru w szpitalu psychiatrycznym.

Sprawę bada prokuratura.

Komentarze (1217)