12 maja rząd podejmie decyzję w sprawie Iraku
Decyzję w sprawie udziału Polski w siłach
stabilizacyjnych w Iraku i odbudowie tego kraju rząd podejmie 12
maja - zapowiedział we wtorek w Sejmie wiceminister spraw
zagranicznych Bogusław Zaleski.
Na wstępnej liście przedsiębiorstw zainteresowanych udziałem w odbudowie Iraku znalazły się 232 firmy. Irak jest zadłużony wobec Polski na 564 mln dolarów. Ponadto w Iraku został zarekwirowany w 1992 roku sprzęt polskich firm.
Rząd - podano po wtorkowych obradach Rady Ministrów - widzi możliwość udziału w odbudowie Iraku poprzez realizację projektów infrastrukturalnych, takich jak budowa dróg i mostów, budownictwo mieszkaniowe, w przemyśle naftowym. Polskie firmy chcą także zaangażować się w ochronę środowiska, odbudowę elektrowni i sieci przesyłowych, budowę linii kolejowych i dostawę transportu kolejowego.
Zgłosiły się także organizacje pozarządowe oferujące pomoc humanitarną.
Rozmowy na temat wojskowej obecność w Iraku prowadzi w USA szef polskiej dyplomacji Włodzimierz Cimoszewicz.
Polska jest gotowa wysłać do Iraku od 1,5 do 2 tys. żołnierzy, pod warunkiem że koszty operacji zostaną pokryte z powstającego "funduszu stabilizującego".
Koszty polskiej misji szacuje się na 50 milionów dolarów w pierwszych 6 miesiącach i 90 mln w ciągu całego roku.
Zastępca dowódcy Wielonarodowego Korpusu Północny Wschód w Szczecinie niemiecki generał Rolf Schneider powiedział, że ewentualny udział Korpusu w misji pokojowej w Iraku zależy od politycznej decyzji trzech państw: Polski, Danii i Niemiec.
Generał odniósł się w ten sposób do wypowiedzi ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego, który w poniedziałek podczas wizyty w Waszyngtonie powiedział, że "rozważa się udział wojsk niemieckich i duńskich w przyszłym polskim sektorze stabilizacji w Iraku".
Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało, że prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu podejmie pracę ambasada Polski w Bagdadzie. Polska placówka zawiesiła działalność 19 marca, ale nie była zlikwidowana.
Prezydent Aleksander Kwaśniewski rozmawiał na temat Iraku z profesorem Markiem Belką, w związku z propozycją objęcia przez Belkę funkcji zastępcy szefa Biura do spraw Odbudowy i Pomocy Humanitarnej w Iraku. Rozmowa dotyczyła "aktualnej sytuacji w Iraku, założeń stabilizacyjnych i planów restrukturyzacyjnych dla gospodarki irackiej".
Prezydent, który przebywał w Bielsku-Białej, nie chciał odnieść się wprost do poniedziałkowych ataków niemieckiej prasy na Polskę, które miały związek z polityką w sprawach irackich.
_ "Żyjemy w wolnym świecie, gdzie można pisać wszystko. Nie jest to język polityka. Gdyby tak było, wymagałoby to reakcji. To stwierdzenie dziennikarza. Jest nieprawdziwe, niesłuszne i niemądre. Moim zdaniem powinniśmy w relacjach Polski z Niemcami i Francją szukać tego, co wspólne"_ - powiedział prezydent.
"Sueddeutsche Zeitung" napisał, że przyznając Polsce ważną rolę w powojennej stabilizacji Iraku, Stany Zjednoczone wzmacniają ją kosztem Niemiec i Francji, pogłębiając w ten sposób podziały w Europie. Lewicowy "Tageszeitung" pisze, że "kraj, który gra rolę mocarstwa z łaski Ameryki i w takim stopniu przecenia swoją rolę na świecie, nie może liczyć na to, że będzie w Unii Europejskiej traktowany poważnie".
Minister ds. europejskich Danuta Huebner nazwała te głosy "absurdalnymi". Zdaniem minister, przeciwko takim komentarzom trzeba protestować, jednak także polscy politycy muszą w swych wypowiedziach zachować pewien umiar i pilnować, by nie było w nich zbytniego "triumfalizmu".