Świat1000 żołnierzy otwiera "front północny"

1000 żołnierzy otwiera "front północny"


Około tysiąca amerykańskich żołnierzy dokonało w czwartek tuż po północy desantu na kurdyjskie terytoria w północnym Iraku. "To otwarcie północnego frontu" - potwierdzili amerykańscy dowódcy, zapowiadając zdecydowane kontynuowanie akcji.

1000 żołnierzy otwiera "front północny"
Źródło zdjęć: © AFP

27.03.2003 | aktual.: 27.03.2003 11:00

Obraz
© (AFP)

Kpt Stewart Upton z kwatery głównej sojuszników w Katarze poinformował, że spadochroniarze zajęli "lotnisko Baszur", 75 kilometrów na północny wschód od głównego miasta Kurdów, Arbilu. Była to pierwsza grupa komandosów ze 173. brygady powietrzno- desantowej, zwykle stacjonującej w Vicenzie we Włoszech.

Otwarcie frontu północnego ma zapobiec koncentracji wojsk Saddama Husajna na południu, skąd Amerykanie i Brytyjczycy nadciągają na Bagdad już od czwartku. Żołnierze otwierający północny front, posuwając się na południe, prawdopodobnie zajmą też pola naftowe w okolicach Kirkuku i będą pilnowali sytuacji we wrogim wobec Saddama Husajna Kurdystanie.

"Do akcji wkroczyło dokładnie tysiąc żołnierzy" - powiedział rzecznik amerykańskich sił w Europie Thomas Collins. Zajmując lotnisko Baszur, komandosi nie napotkali żadnego oporu. Przy okazji Pentagon przyznał, że już przed tą operacją kilkuset żołnierzy z jednostek specjalnych prowadziło działania w północnym Iraku.

Reuter pisze, że na razie nie jest jasne, czy mówiąc o "lotnisku Baszur" Collins miał na myśli lotnisko pod miastem Harir, leżące również na północny wschód od Arbilu, które Kurdowie przygotowywali w ostatnich tygodniach na przybycie Amerykanów. Wybudowano je 20 lat temu, ale po ustanowieniu stref zakazu lotów na południu i północy Iraku w latach 1991-92 nie było używane.

Należy się spodziewać, że na zajętym lotnisku niedługo wylądują samoloty, które dostarczą potrzebny do walki sprzęt: broń, czołgi i wozy opancerzone. Amerykanie nie chcieli zdradzić daty przerzutu.

Utworzenie frontu północnego to istotny element amerykańskich planów wojennych. Wcześniej nie udawało się ich zrealizować, bowiem władze tureckie nie zdecydowały się udzielić pomocy wojskom USA i nie zezwoliły na zaatakowanie Iraku ze swojej ziemi. W tej operacji miało wziąć udział 60 tys. żołnierzy.(mp)

Źródło artykułu:PAP
usawojnairak
Zobacz także
Komentarze (0)