1000 zł za dzień służby policjanta. Marsz Niepodległości będzie kosztował miliony
Dowódca oddziałów prewencji zakazał wyjść na miasto, bo podwładni szli do lekarza po zwolnienia lekarskie. Komendant główny obiecuje 1000 zł za pozostanie na służbie 11 listopada, a szef stołecznej policji kusi nagrodą motywacyjną z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości.
06.11.2018 17:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tak źle w Policji jeszcze było. Komendanci policji poszukują ochotników gotowych przybyć do Warszawy, by zapewnić porządek 11 listopada, podczas uroczystości związanych z setną rocznicą odzyskania niepodległości. Sięgają przy tym po finansowe zachęty - konkretnie 1000 zł za dzień służby.
Według policyjnych związkowców akcja protestacyjna, polegająca na przestawianiu przez funkcjonariuszy zwolnień lekarskich objęła również oddziały prewencji m.in. w Warszawie, Szczecinie oraz Olsztynie. W Piasecznie, gdzie mieści się warszawski Oddział Prewencji Policji komendant miał zakazać policjantom wyjścia na miasto. To dlatego, że część z nich szła do lekarza i wracała ze zwolnieniem lekarskim. Oddziały prewencji to wyspecjalizowane jednostki przeznaczone do zabezpieczenia imprez masowych.
11 listopada, wyjątkowo kosztowny dzień dla podatników
Do akcji wkroczył komendant główny Policji obiecując 1000 złotych za pozostanie na służbie w dniu 11 listopada, podało radio RMF. Do internetu wyciekło także pismo komendanta stołecznego policji, w którym nadinspektor Paweł Dobrodziej prosi szefów podległych komend, komisariatów, dowódców oddziałów o pilne przedstawienie kandydatów do wynoszącej 1000 zł nagrody motywacyjnej "z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę".
- Wieloletnią praktyką jest przyznawanie na terenie garnizonu stołecznego nagród pieniężnych wyróżniającym się policjantom na Święto Niepodległości. Nie inaczej jest w roku bieżącym - komentuje dla WP kom. Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji.
Jeśli finansową marchewką uda się przekonać policjantów i zebrać siły na święto, podatnicy zapłacą wysoki rachunek. Rok temu marsz w Warszawie zabezpieczało około 6 tys. funkcjonariuszy. Dwukrotnie więcej niż w latach poprzednich. To ze względu na gorącą atmosferę marszu. W wydarzeniu biorą udział środowiska kibicowskie i narodowe. Naprzeciw nim stawały kontrdemonstracje i lewicowe blokady marszu. Według informacji uzyskanych przez Money.pl w stołecznej policji, koszt zabezpieczenia imprez w 2017 roku wyniósł 1,8 mln zł. Przy tych samych siłach policyjnych i dodatkowej gratyfikacji finansowej, koszty wzrosłyby o kilka milionów złotych.
Rok temu bohaterem mediów po gorących wydarzeniach podczas Marszu Niepodległości został policjant "Kulson".
Opór przed wezwaniem na służbę do Warszawy
Według nieoficjalnych doniesień, 7 listopada mija termin, w którym komendanci policji podliczą siły gotowe przyjechać do Warszawy. Jeśli z powodu trwającego protestu, nie uda się skrzyknąć ochotników, 9 listopada miałby być zostać ogłoszony alarm. Wówczas policjanci z różnych regionów Polski dostaną nieodwołalny rozkaz wyjazdu do Warszawy.
- W Centrum Szkolenia Policji w Legionowie czeka ponad 800 miejsc przygotowanych dla policjantów ściągniętych na święto. Ludzie z terenu mają wesprzeć siły porządkowe. Informacja od kolegów z Legionowa dotarła do naszej komendy. Od razu posypały się zwolnienia lekarskie w kryminalnym, dochodzeniówce, nawet wśród techników - mówi policjant z woj. lubelskiego. Dodaje, że szefowie policji nie będą mogli liczyć na lojalność podwładnych. W kilku komendach do pracy stawili się tylko komendant, dyżurny i kilku naczelników. Część policjantów chce nadal chorować. Przekonują, że walczą o 1000 zł stałej podwyżki, a nie jednorazowy dodatek.
Wcześniej doniesieniom o planowanym alarmie zaprzeczyła Komenda Główna Policji, przekonując, że jest to "zaszczepianie dezorganizacji". Mimo to policjanci zagrzewają się do kontynuowania protestu. Tak, aby w 11 listopada zabrakło funkcjonariuszy do zabezpieczenia imprez masowych. Według nich to jedyna szansa, aby w sprawie podwyżek ugiął się szef MSWiA Joachim Budziński. Ten jednak położył na stole ofertę, która tylko częściowo spełnia postulaty policjantów. Protest kontynuowany jest pod hasłem "trzymamy linię".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl