Świat100 żołnierzy USA zginęło w Iraku w październiku

100 żołnierzy USA zginęło w Iraku w październiku

Liczba żołnierzy USA zabitych w
Iraku od początku października wzrosła do 100,
tydzień przed amerykańskimi wyborami, w których Partia
Republikańska prezydenta George'a W. Busha może utracić większość
w Kongresie z powodu niepowodzeń operacji irackiej.

30.10.2006 | aktual.: 30.10.2006 17:39

W zamachach bombowych w Bagdadzie zginęło co najmniej 35 Irakijczyków, a kilkudziesięciu zostało rannych. W całym kraju ofiarą przemocy padło w poniedziałek co najmniej 80 osób.

Aż 33 ludzi zabiła bomba zdetonowana o szóstej rano na rynku w szyickiej części Bagdadu, Mieście Sadra, w miejscu, gdzie każdego dnia od świtu gromadzą się robotnicy czekający na pracę przy budowach.

W innej dzielnicy Bagdadu zamachowcy zastrzelili Isama ar- Rawiego, przewodniczącego Związku Profesorów Uniwersyteckich i działacza wpływowego sunnickiego Stowarzyszenia Ulemów, które, jak się powszechnie przypuszcza, utrzymuje kontakty z sunnicką partyzantką.

Od początku wojny zabito w Iraku co najmniej 154 profesorów wyższych uczelni. Setki, a może nawet tysiące innych uciekło przed przemocą za granicę.

Niespokojnie było na południu Iraku. W Basrze Brytyjczycy ewakuowali do bazy na lotnisku część cywilnego personelu swego konsulatu, gdy partyzanci ostrzelali jego budynki pociskami moździerzowymi i rakietami.

Setny w tym miesiącu żołnierz USA poległ w niedzielę w prowincji Anbar, gdzie oddziały amerykańskie walczą z partyzantami sunnickimi o kontrolę nad miastem Ramadi, stolicą prowincji. Ekstremiści sunniccy rozpowszechniają tam i w innych miastach pasa sunnickiego na zachód i północ od Bagdadu ulotki proklamujące utworzenie z tych terenów "emiratu islamskiego".

Październik okazał się dla wojsk USA najkrwawszym miesiącem tego roku i czwartym najkrwawszym miesiącem od początku operacji irackiej. Więcej żołnierzy Amerykanie stracili tylko w styczniu 2005 - 107, kwietniu 2004 - 135 i listopadzie 2004 - 137.

Sondaże pokazują, że coraz więcej amerykańskich wyborców chce, aby 145 tysięcy żołnierzy USA w Iraku zaczęło wracać do kraju. Od początku operacji irackiej zginęło co najmniej 2813 wojskowych amerykańskich. Do Bagdadu przybył w poniedziałek doradca prezydenta Busha do spraw bezpieczeństwa narodowego Stephen Hadley. Jego wizyta łączy się z sobotnią decyzją Busha i premiera Iraku Nuriego al- Malikiego o utworzeniu wspólnej komisji, która ma koordynować posunięcia polityczne, a zwłaszcza wojskowe.

Rząd Iraku chce, aby Amerykanie przyspieszyli szkolenie irackiej armii i policji.

Premier Maliki powiedział w czwartek w wywiadzie dla agencji Reutera, że potrafi poskromić przemoc w ciągu sześciu miesięcy, dwa razy szybciej niż oczekują tego amerykańscy generałowie, jeśli Waszyngton da mu więcej broni i większą swobodę w kierowaniu iracką armią i policją.

Lepsza koordynacja ma zapobiec zadrażnieniom, jakie ujawniły się w zeszłym tygodniu. Amerykanie mówili wtedy, że rząd Malikiego zgodził się ustalić terminy takich posunięć jak rozwiązanie organizacji paramilitarnych czy złagodzenie kryteriów lustracji byłych zwolenników Saddama Husajna, a Maliki odpowiadał na to, że nie czuje się zobowiązany żadnym sztywnym kalendarzem.

Przywódcy iraccy skarżą się, że administracja USA za bardzo ponagla ich do różnych działań, kierując się własnymi interesami politycznymi, ale nie liczy się przy tym z trudnymi realiami sytuacji w Iraku.

Mimo tych spięć między Waszyngtonem i Bagdadem szef dyplomacji irackiej Hosziar Zebari oświadczył w poniedziałek, że jego rząd poprosi ONZ o przedłużenie o kolejny rok mandatu dowodzonych przez USA sił wielonarodowych w Iraku. Obecny mandat wygasa 31 grudnia.

Zebari powiedział jednak, że od nowego roku Irak chciałby wziąć na siebie więcej zadań wykonywanych dotychczas przez Amerykanów i pozostałe kontyngenty koalicyjne.

Trybunał w Bagdadzie wznowił proces Saddama Husajna o ludobójstwo na Kurdach. Adwokat byłego dyktatora Chalil ad-Dulajmi powiedział, iż napisał do Busha list z ostrzeżeniem, że jeśli Saddam dostanie wyrok śmierci w innym procesie, który może zakończyć się 5 listopada, to w Iraku "rozgorzeje wojna domowa". Chodzi o wyrok w sprawie masakry 148 szyitów, dokonanej w odwecie za zamach na Saddama w roku 1982.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)